Nurt sztuki krytycznej zrodził się w Polsce w latach 90., a jej głównymi przedstawicielami byli między innymi studenci „Kowalni”, czyli pracowni wybitnego rzeźbiarza Grzegorza Kowalskiego na warszawskiej ASP. Byli to między innymi Paweł Althamer, Katarzyna Górna, Katarzyna Kozyra, Jacek Malinowski, Jacek Markiewicz czy Artur Żmijewski. Decydowali się oni na podjęcie tematów trudnych, niewygodnych, tabuizowanych, bądź pomijanych. W tym artykule poznasz trzy wybitne dzieła polskiej sztuki krytycznej, a także motywacje kryjące się za ich powstaniem.
Prace zaliczane do nurtu sztuki zaangażowanej podejmują kwestie społeczne, polityczne i kulturowe ,kwestionując ogólnie przyjęte normy. Często trudno o jednoznaczną opinię na ich temat, ponieważ budzą wiele kontrowersji, nawet mimo upływu lat. Celem tego rodzaju sztuki jest przede wszystkim zwrócenie uwagi na dany problem i stawianie pytań bez oczekiwania jednoznacznych odpowiedzi. Dzięki temu sztuka krytyczna nie tylko rzuca wyzwanie status quo, lecz także odgrywa istotną rolę w kształtowaniu świadomości społecznej, angażując do zmiany w myśleniu. Lista nazwisk artystów i artystek tworzących w tym obszarze jest długa, ale poza wymienionymi wcześniej warto wyróżnia też Dorotę Nieznalską, Roberta Rumasa, Joannę Rajkowską czy Alicję Żebrowską.
Rola sztuki w kształtowaniu podejścia
Jedną z czołowych przedstawicielek sztuki krytycznej w Polsce jest Katarzyna Kozyra, autorka kultowej „Piramidy zwierząt”. Jednak na uwagę zasługuje również cykl trzech fotografii „Olimpia” z 1996 roku, nawiązujących do obrazu Maneta o tym samym tytule. „Olimpii (białej)” Kozyra zamiast urokliwej kobiety, przedstawia siebie w trakcie chemioterapii. Przejmująca jest sterylna przestrzeń szpitala oraz pielęgniarka wraz z kroplówką. Odtworzona sytuacja dokumentująca próbę podłączenia chorej do kroplówki to osobisty autoportret. Artystka dokonuje zwrotu, odczarowując chorobę będącą czymś bardzo osobistym i wstydliwym. Nawiązanie do dzieła Maneta nie jest jedynie zabiegiem formalnym, a koncentruje się na doktrynie szoku. W XIX wieku nagość była bowiem powodem do egzaltacji. Dzisiaj Kozyra reinterpretuje tę kwestię, dodając swoją niedyspozycję. Jej ciało niewątpliwie znacząco odbiega od kanonu i utartych konwencji, które u kobiet cechuje smukłość, jędrność oraz gęste włosy. Artystka próbuje udowodnić, że niezależnie od kondycji zdrowotnej, każde ciało jest godne właściwego traktowania i nadal powinno być uznawane za normalne. Jednakże to, co zgodne z normą – ustanawia nam kultura, a Kozyra igra z tymi konwenansami, próbując je odwrócić.
Moment refleksji
Kanon sztuki bywa opresyjny i patriarchalny, ponieważ klasycznie rola kobiety – na szeroko pojętym obrazie – jest sprowadzona do osiągania zadowolenia z jej oglądania. Patrząc na chore ciało nie czerpiemy z tego przyjemności. Mimo, iż należy ono do kobiety, to odarcie z pewnych cech i osadzenie go w szpitalnej przestrzeni może budzić odrzucenie. Jednocześnie wbite w widza spojrzenie Kozyry, silnie oddziałuje i nie pozwala przejść obojętnie. Wzburzamy się pod kątem estetycznym, ale zastana sytuacja skłania nas do refleksji etycznej.
Cielesne układy
Z kolei w kontekście nagiego męskiego ciała wypowiada się wcześniej Zofia Kulik, która znana jest ze swoich złożonych fotograficznych kompozycji w ramach „Alfabetu gestów”. Czarno-białe wielkoformatowe kolaże są absolutnie wyróżnikiem jej indywidualnego stylu. Artystka buduje czasochłonne obrazy techniką wielokrotnego naświetlania, które porównywane są do witraży lub orientalnych dywanów. W kompozycji „Motyw ludzki (I)” stworzonej w 1989 roku występuje naga postać mężczyzny, jest nim artysta Zbigniew Libera. Przewrotne zdaję się być wykorzystanie męskiego ciała, które w naszej europejskiej kulturze właściwie nie funkcjonuje jako motyw ozdobny. Zofia Kulik za pomocą tego zabiegu dokonuje odwrócenia tradycyjnych ról. Kobiece ciało ma sycić wizualnie, jest motywem powszechnie wykorzystywanym, zarówno w mediach, kulturze, jak i sztuce. Tutaj na pierwszy rzut oka patrzymy na kompozycję stworzoną z drobnych przedstawień. Jednakże przyglądając się bliżej poszczególnym jej fragmentom dostrzegamy, oprócz zwielokrotnionego widoku warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki, postać rozebranego mężczyzny. Na krawędziach obrazu jawi się on ubrany w tunikę, ale w pozostałych fragmentach przedstawiony jest nago w różnych pozach. Wykorzystane motywy czytelne są dopiero w zbliżeniu. Kompozycja oddziaływuje na odbiorcę w oparciu o kontrast między zdobnością i barokowością wzorów, a bezlitosnym i dobitnym aktem męskiego ciała. W sztuce widok nagiej kobiety stał się tak powszechny, że przestał przyciągać uwagę. Natomiast w przypadku nagości mężczyzn, wykorzystanie go jako elementu dekoracyjnego czy synonimu alegorii piękna, zdaje się być absurdalne i pozbawione sensu. Okres, w którym powstał ów „Alfabet gestów” również jest kluczowy. Praca okazała się klasycznym przykładem sztuki zaangażowanej w momencie transformacji ustrojowej. Kulik implikując sylwetkę człowieka w kompozycję z Pałacem Kultury, odnosi się przede wszystkim do problemu dominacji systemu nad jednostką.
Motyw rodziny
To pewnie jedno z najbardziej kontrowersyjnych dzieł w tym zestawieniu. Nie sposób nie przywołać Zbigniewa Libery, znanego większej grupie przede wszystkim ze swej późniejszej realizacji „Lego. Obóz koncentracyjny”, ale dziś o innej, bardzo poruszającej jego pracy. Libera to jeden z najciekawszych współczesnych artystów, a przy tym prekursor sztuki zaangażowanej. W swojej twórczości często wykorzystuje ciało, aby opowiedzieć o kwestiach płciowości, uprzedmiotowienia i egzystencji. W filmie „Obrzędy intymne” z 1984 roku posłużył się wizerunkiem swojej ponad 90-letniej babki, aby opowiedzieć o zniedołężnieniu i starości. Jest to dokumentacja opieki nad starszą osobą wymagającą pomocy przy podstawowych czynnościach, takich jak mycie, ubieranie, przewijanie czy karmienie, które odtwarzane są cyklicznie. Akcja blisko 20 minutowego filmu rozgrywa się wyłącznie w łóżku i w wannie, co dodatkowo podkreśla dysfunkcje ludzkiego ciała, a niewyreżyserowany zapis, zyskuje na wartości dzięki swojej autentyczności. Praca jest niezwykle dramatyczna i przejmująca. Czynności rutynowo powtarzają się i czynią rodzaj tytułowego obrzędu. Artysta prezentując rytualną opiekę jednostki silniejszej nad słabszą, niezwykle dosadnie opowiedział o miłości i poświęceniu, ale również o przemijaniu i śmierci.
Fala krytyki
Zarówno wideo „Obrzędy intymne”, jak i powstałe w ramach tego cyklu fotografie, wywołały masę kontrowersji i zostały uznane za obrazoburcze. Niektórzy zarzucali artyście wykorzystanie wizerunku babki bez jej zgody. Na to sam artysta odpowiada „Chciałem wyciągnąć z niej chęć życia”, a włączeniem kamery sprowokować do sprzeciwu, ponieważ podejrzewał, „że babka nie mówi nie dlatego, że nie może, ale dlatego że nie chce”. Dodatkowo sama rejestracja również budziła wątpliwości odbiorców. Wszystkie pobudki artysty do stworzenia filmu zostały przyćmione faktem, iż zamiast opiekować się babcią rejestrował jej postępującą chorobę, powodującą ułomność. Bogusław Deptuła w tekście „Retrospektywa Libery” opublikowanym w Dwutygodniku komentuje, że „(…) miłosierdzie zakłada dyskrecję, a w tej pracy jest ona nieobecna”. Te słowa niezwykle krytycznie odnoszą się do motywacji, jakie mogły kierować artystą. Do dyskusji zostaje włączony bowiem wątek poświęcenia podszytego interesownością. Praca jest niezwykle odważna ze względu na swą dosadność, a równolegle z dużą dozą czułości przedstawia rzeczywistość, z jaką możliwe, że będzie musiał zmierzyć się każdy z nas. Młodemu Liberze udało się stworzyć dzieło uniwersalne i ponadczasowe, w którym kryje się mnóstwo istotnych, egzystencjalnych znaczeń. Opowiada o naturalnym cyklu pokoleniowym i mierzy się ze strachem przed śmiercią, gdzie prozaiczne czynności z czasem zaczynają przysparzać kłopotu, a człowiek okazuje się być zależny od drugiego.
Kto ustala reguły?
Wymienione prace znajdują się w zbiorach instytucjonalnych takich jak Muzeum Narodowe w Krakowie czy Zachęta Narodowa Galeria Sztuki. Po dzień dzisiejszy budzą kontrowersje, ponieważ dotykają kłopotliwych tematów. Przy czym warto zaznaczyć, że „Olimpia” Kozyry czy seria „Alfabetu gestów” Kulik ukazują problem w jakkolwiek przystępny dla widza sposób. Libera natomiast stawia na naturalizm, rezygnuje z metafor, symbolizmu, dodatkowych znaczeń i być może dlatego spływa na niego znacznie większa fala niepochlebnych komentarzy. Niewątpliwie sama forma podania, czyli aspekt wizualny mają wpływ na odbiór. Trudno w sztuce o jednoznaczne granice, ustanowienie tego, co wolno, a co jest zakazane. Twórcy bowiem, posługując się językiem sztuki przedstawiają swoje obserwacje. W ten sposób nie tylko dekonstruują rzeczywistość, co przeprowadzają szczegółową wiwisekcję społeczeństwa, jego mechanizmów i wpływów. I tutaj właśnie miejsce mają tego typu prace, tutaj rozpoczyna się dyskusja na ich temat. Budzą skrajne emocje, zagrzewają dyskusję i naginają granice. Zdaje się, że samo podjęcie rozmowy o śmierci, chorobie, nagości czy normach kulturowych po obejrzeniu tych prac jest sednem ich powstania. To, co potem może się wydarzyć w naszych głowach będzie miało realne przełożenie na podejście do nowej rzeczywistości. Sztuka zaangażowana jest wyzwaniem. Jest pokrętna, zawadiacka, często nieprzystępna, a równie istotnym, co samo dzieło jest to z jaką mocą oddziałuje. Czego przykładem jest szeroko pojęta krytyka, cenzura, sabotaż, formy bojkotu i protesty. Sztuka krytyczna zakłada więc przekroczenie i jest stworzona po to, by kwestionować.
Joanna Bury