szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Jan Pamuła Wallspace

Czuła opowieść o człowieku. Wywiad z Ulą Gogol

20.06.2024

Aktualności, Wywiady

Sklep rynekisztuka

Ula Gogol to rzeźbiarka, która w swej twórczości bada biologiczne struktury i formy. Przy pomocy ciekawej metody i materiałów, takich jak plastik, beton czy żywica epoksydowa, eksploruje możliwości, jakie daje rzeźba. W sztuce szuka ujścia emocji, wspomnień, trudnych przeżyć i traum. Gogol łączy formy abstrakcyjne, organiczne z figuratywnymi i snuje wrażliwą i czułą opowieść o człowieku. Inspiracją dla niej jest ludzkie ciało – źródło emocji, lęków, przeżyć i niepokojów. W rozmowie z Anną Niemczycką-Gottfried artystka opowiada o procesie twórczym, fascynacji człowiekiem i wyzwaniach, jakie stawia przed nią sztuka.

Anna Niemczycka-Gottfried: Studiowałaś w latach 90. i zakończyłaś edukację w roku 2003, w tym czasie i chwilę po studiach byłaś aktywna twórczo, brałaś udział w wystawach i przeglądach. Po latach przerwy wracasz do rzeźbienia, co wpłynęło na twoją decyzję o powrocie?

Ula Gogol: Każdy ma swój czas, odpowiedni moment i odpowiednią chwilę w życiu na konkretne działania. Mój czas związany ze sztuką i decyzja o powrocie do twórczej aktywności dojrzewały przez długi okres. Decyzję tą podjęłam świadomie, rozumiejąc wszystkie jej konsekwencje. Pamiętam ten moment. Ekscytacja, przygotowywanie pracowni, jej wyposażenia — wszystko nagle wróciło na swoje miejsce. Dopełniło się.

Ula Gogol

Ula Gogol w pracowni

W swojej pierwszej pracy chciałam zawrzeć wszystkie te lata, które mi towarzyszyły bez rzeźby. Powstała praca „Podtrzymywana” z serii „Gigantów”, wysoka na ponad dwa metry z konstrukcją ze stali, która wspiera zasklepioną w sobie bezgłową i bezramienną sylwetę — słowem nogi zakończone tułowiem. Nie dają rady same ustać: fizycznie i psychicznie.

Ważny był też dla mnie proces wykonawczy — konstrukcja, glina, gipsowe formy wypełnione uzbrojonym betonem, odkuwanie. Poczułam się w końcu na swoim miejscu, we właściwym czasie. Zdjęcia z pracowni z tamtego okresu pokazują mnie ubrudzoną gliną, gipsem, cementem i szczęśliwą.

Ula Gogol, Z serii „Giganty”, beton, stal, 222-224 x 40 x 70-100 cm, 2019-2020

A.N.G: Co zmieniło się w Twoim podejściu do rzeźby i tworzenia po dłuższej przerwie? Czy odnajdujesz w sobie inny stosunek emocjonalny, a może twoje prace znacznie zmieniły się pod względem formalnym?

U.G: Zmieniło się wszystko. Nie mam blokad, jestem bardziej świadoma, konsekwentna w działaniu, w osiąganiu celu, który sobie wyznaczam. Jest tak, jakby nagle moje myśli i emocje zaczęły eksplodować w kierunku nowych działań, jakby wcześniej czekały i teraz wreszcie mogły ukazać swe oblicze. Bardzo ciekawe i emocjonujące doświadczenie. Czekam na ciąg dalszy.

A.N.G: Co stanowiło dla Ciebie największe wyzwanie?

U.G: Właściwie nie traktowałam powrotu jako wyzwania. Nie myślałam nawet o tym. Było tak, jakbym przechodziła z jednego życia w drugie. To pierwsze było ważne, ale się skończyło. Nie bałam się fizycznego aspektu pracy rzeźbiarskiej. Kłębiło się we mnie mnóstwo pomysłów, idei, które tak bardzo chciałam w końcu zrealizować. Pełna entuzjazmu i zapału podeszłam do nowego wyzwania, nowego, ale tak bardzo znajomego. Jakby ktoś czekał na mnie i machał do mnie, śmiało zachęcając do wejścia.

Ula Gogol

Dłonie artystki w trakcie procesu twórczego

A.N.G: Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Twoje prace, byłam zachwycona formą i świeżością tych dzieł w sensie estetycznym, natomiast chwilę później uderzyły mnie one emocjonalnie i głęboko poruszyły. Czy ewokowanie emocji poprzez sztukę jest jednym z twoich artystycznych celów?

U.G: Jak najbardziej. Rzeźba pozwala mi na pełne odkrycie i zarazem ukrycie emocji, lęków, niepokoju, które są ze mną nieodłącznie związane. Wyzwala mnie. Fascynującym narzędziem pracy jest dla mnie cienka czerwona linia, nić. Jej szczególny dar polegający na możliwości połączenia struktur materiału, łączenia fragmentów w jedną nieoczywistą formę. Nasza pamięć jest wybiórcza. Zszywam zatem jej skrawki, formuję, tworząc nowe ślady istnienia. Zewnętrze uwidacznia wnętrze. Formy poskręcane, pozszywane, pęczniejące. Ich wygląd uosabia stan moich emocji poddających się upływowi czasu, długo skrywane uczucia, schowane wewnątrz swoich myśli.

Rzeźby Uli Gogol, brąz, kamień, stal

A.N.G: Co jest w Twojej twórczości ważniejsze — forma prac czy ich symbolika? A może jedno wynika z drugiego?

U.G: Myśląc o formie, kształtuję symbolikę. To dwa równoległe światy. W materiale szukam symboliki — używając transparentnej żywicy, wskazuję na kruchość, delikatność naszego istnienia. Nawisy traktuję jak kolce broniące dostępu, zacieki są kroplami potu, łzami. Czerwona nić uosabiając krew w organizmie, scala zewnętrzną strukturę materii. Zostawiam długie nici, a spływająca po nich żywica pełni rolę krwiobiegu. Zszywam, łączę fragmenty tkanin, unieruchamiam je transparentną, żywiczną, zastygniętą tkanką zewnętrzną. Symbolika wynika z formy. Forma związana jest z symboliką.

A.N.G: „Oczyszczam głowę poprzez budowanie materii. Swoje formy widzę poucinane, niedokończone, fragmentaryczne. Składam je, zszywam bolesną czerwienią nici, zalewam przezroczystą żywicą” – w ten sposób wypowiadasz się o swojej sztuce. Czy twoja twórczość jest dla Ciebie w pewnym sensie przepracowywaniem pewnych traum, wewnętrznych ran i emocji?

U.G: Cytat, który przytoczyłaś, odnosi się do mojego najnowszego cyklu prac z serii „Incompatibilia”. W nim poszukuję formy. Formy ukrytej w tworzywie, która wyłania się z chaosu materii. Wybór biologicznych struktur jest nieprzypadkowy. Stanowią one dla mnie nieustanną inspirację. Ich przemiany zachodzące pod wpływem zewnętrznych czynników są dla mnie fascynujące. Czas przeobraża ich kształt. Układ wnętrza przekształca się równolegle z zewnętrzem. Te prace to emocje, które mną targają; lęki, które się pojawiają; doświadczenia, odczucia, niepokoje; mój byt zawieszony pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem. Próbuję łączyć te dwa równoległe światy. Wyłania się on w nowych, często inkompatybilnych formach. Zewnętrze zarówno fascynuje mnie i pociąga, jak i przeraża, gromadząc lęki i niepokoje.

Dlatego tak istotnym elementem mojego życia jest możliwość wejścia w świat wewnętrzny. Wewnętrzność należy tylko do mnie, dlatego borykam się ze skrajnością. Oczyszczam głowę poprzez budowanie materii. Znajduję locum lękom, emocjom, niepokojom, zdziwieniom, fascynacjom. Kształtuję zewnętrzne formy, które żyją w moim wnętrzu, uwalniając je od długiego oczekiwania na dojrzałość. Wykluwają się pod wpływem doznań, których dostarcza otoczenie. Klarowność, błysk żywicznej tkanki przyciąga, odsłania krystaliczne struktury wnętrza. Ta jednak broni dostępu wystającymi kolcami, zostawia krople potu. Powstaje nowe — organizm ulepiony z wyobraźni, ze stoczonej walki dwóch równolegle istniejących światów. Jego powłoka wybrzusza się, pęcznieje, wije, wnika jedna w drugą, nie ma ochoty na wspólne istnienie. Jednak tworzy całość zawieszoną w czasoprzestrzeni. Potrzebuje podparcia, wieszaka, struktury podtrzymującej do wspólnego bytu. Uzyskana forma kształtuje obraz mojego życia — wnętrza z zewnętrzem, nieustannej walki.

A.N.G: Jak już wspomniałaś, czerpiesz z wewnętrznych przeżyć. Jakie czynniki zewnętrzne mają wpływ na twoją sztukę i proces powstawania dzieł?

U.G: Wielu artystów w swojej twórczości boryka się z osobistymi problemami, przeżyciami. Dla mnie sztuka jest najpełniejszym obrazem nas samych. Zwłaszcza gdy jest prawdziwa i szczera w przekazie. Na historii sztuki uczono mnie o nieodłącznym związku biografii artysty z jego sztuką. Trudno jest mówić o dziełach artystów, nie wspominając ich życia osobistego. Czasem są to etapy, najczęściej traumatyczne. Louise Bourgeois zamyka swe lęki w klatkach, Joseph Beuys otula przedmioty filcem, który go uratował przed niechybną utratą życia, Katarzyna Kozyra wystawia swoje chore ciało na widok publiczny. Każdy z tych artystów w skrajny sposób pokazuje nam swe biograficzne treści, w całkowicie odmienny sposób, odmienną formą przekazu. Przekraczają granice, czy wyzwalają samych siebie ? Prowokują czy ukazują nam swe emocje ?

Ula Gogol

Ula Gogol na tle pracy Viscus”, 2023

Zaraz po studiach na Akademii Sztuk Pięknych, nagle, niespodziewanie odeszła moja mama. Wiele wcześniejszych, priorytetowych działań odeszło wraz z jej śmiercią. Dopiero teraz, po wielu latach, byłam w stanie do nich wrócić. Cieszyć się z powrotem tym, co zawsze sprawiało mi największą radość. Musiałam przepracować wszystko w głowie. Miałam odpowiednie wsparcie ze strony najbliższych. W moich pracach tym wsparciem jest właśnie konstrukcja. W związku z tym, że nie jestem na tyle silna, aby dać im odpowiednie wsparcie, używam stali ulegającej degradacji. Pod wpływem czasu zmienia swój kolor, nasyca barwę, pojawiają się na niej nowe ślady. I tak wspiera ona te moje kruche, niestabilne istoty, chwiejące się z braku tlenu potrzebnego do życia.

Ula Gogol

Ula Gogol w pracowni

A.N.G: Twoje realizacje przestrzenne zachwycają niezwykłą techniką. Jak pracować z żywicą epoksydową i plastikiem, aby uzyskać tak ciekawy efekt? Czy długo już pracujesz z tymi materiałami?

U.G: Pierwsze prace z żywicy powstały na studiach. Żywica wymaga cierpliwości, dokładności i systematyczności. Nie można jej łatwo okiełznać. Potrzebuje formy, która przyjmie jej zastygającą strukturę. W najnowszych pracach nanoszę żywicę bezpośrednio na ukształtowaną formę z materiału. Tworzę cienką strukturę transparentnej powłoki. Kontroluję jej ilość, blask, strukturę. Czasem dodaję barwnik, najczęściej czarny lub czerwony. Jest to bardzo wolny proces. Żywica zastyga do 3 dni, wylewa się ją lub nanosi bardzo cienką warstwą. Dlatego często robię kilka prac równolegle.

A.N.G: A czy czerpiesz z odkryć rzeźbiarskich poprzednich epok i ruchów? Czy w sztuce Uli Gogol odnajdziemy klasyczne techniki rzeźbiarskie?

U.G: Rzeźba jest ściśle związana z materiałem, który artysta używa. Narzuca on wręcz strukturę obiektu.

Odkrywcze, nowe spojrzenie na podejście do materiału używanego w rzeźbie zaczęło się dość wcześnie. Kamień milowy pod te zmiany wprowadza pod koniec XIX wieku malarz — Edgar Degas „Ubiera” swoją Tancerkę w baletki, krynolinę, doczepia oryginalne włosy. Cóż za śmiałość. Mamy przecież rok 1881, kiedy kończy swoje dzieło. Początek XX wieku to już istna eksplozja nowości: trendów i kierunków. Europa staje się ogromnym laboratorium form, w którym starano się odkrywać nowe możliwości dla sztuki rzeźbiarskiej. Zaczęto używać materiałów, o których nikt wcześniej nie był w stanie nawet myśleć.

Kubiści rozpętują ową rewolucję. Wprowadzają do rzeźby przedmioty codziennego użytku, traktują je na równi z przedstawieniami człowieka. Tworzą konstrukcje z kawałków drewna, blachy, papieru. Z kolei Brancusi jako pierwszy zrywa z niedocenianiem materiału. Przywraca znaczenie dla zapomnianego aspektu artystycznego, który tkwi w jego jakości i rodzaju. Używał marmuru, brązu, onyksu, drewna. Późniejsze pokolenie rzeźbiarzy jak Henry Moore, Barbara Hepworth, Etienne Hajdu wykazujący w swych pracach wpływ Brancusiego, również ulegli roztaczanemu przez artystę kultowi dla materiału.

Ula Gogol w pracowni

Ten krótki opis tendencji w rozwoju rzeźby, rozwoju technik materiałowych jest bardzo bliski mojemu myśleniu o twórczości rzeźbiarskiej. Materiał ma oddawać moje wyobrażenia z tworzonym obiektem. Praca ma być mięsista, wyrazista w swoim wydźwięku. Kamień, beton, żywica, pełnokrwiste wyraziste materiały, mają oddać moc, siłę pracy. W moich pracach nie interesuje mnie sztuczność, bezbarwność. Szukam autentyczności i wyrazistości.

A.N.G: Niedawno wróciłaś z Włoch, gdzie kształciłaś się pod względem rzeźby w kamieniu. Opowiedz, jak to wpłynęło na twoje myślenie o twórczości.

U.G: To całkowicie nowe podejście do estetyki ukrytej w materiale. Boisz się go skaleczyć, skazać na brzydotę, naruszyć jego ukrytą strukturę. Podchodzisz do niego jak do żywej istoty, która czeka na nowe. Zapomina się o całym świecie. Chcesz pracować szybko, ale kamień na to nie pozwala — musisz zwolnić, poddać się marmurowi, nie możesz z nim walczyć. To szybkość cię zwalnia. Wolniej znaczy szybciej.

Pracownia rzeźbiarska w Pietrasanta | fot. Ula Gogol

 A.N.G: Tworzenie rzeźb to proces pełen wyzwań. Jakie emocje i doświadczenia próbujesz przekształcić w fizyczną formę? Czy jest jakaś praca, która była dla Ciebie szczególna pod tym względem?

U.G: Najbliższy mi przyjaciel, Wiktor G. Mark, napisał książkę „Dziennik”. Poprosił mnie o wykonanie rysunków do tekstu, świetnej prozy. Długo się z tym męczyłam. Pokazałam mu pierwsze rysunki. Nie podobały mu się. Nie oddawały charakteru głównej postaci — mięsistej, z krwi i kości. Miały być prawdziwe, szczere, oddające nastrój książki. Z Marka Popowa, bohatera utworu, zrobiłam alter ego Wiktora, autora książki. Zobrazowałam przyjaciela jako bohatera ilustracji do jego własnej książki. Nie skończyło się na samych rysunkach. Poprosił o rzeźbę Popowa. Przyszła kolej i na nią. Była to pierwsza praca rzeźbiarska po mojej długiej przerwie. Ostatecznie została odlana z brązu. Ta praca okazała się przełomem. Powrotem do rzeźby. Plan przyjaciela odniósł skutek. Długo wcześniej mnie namawiał do powrotu do rzeźbienia. Jestem mu wdzięczna.

A.N.G: Jak wygląda twój proces twórczy. Zaczynasz od projektu i skrupulatnego zaplanowania całej aktywności twórczej, czy może jest w tym więcej wolności, intuicji i słuchania własnych emocji?

U.G: Mam mnóstwo projektów, które czekają na realizację. Najistotniejszym w mojej pracy jest wybór odpowiedniego materiału. Stanowi on bardzo ważny czynnik. Musi być ściśle związany z tematem, z emocjami, których szukam w danej pracy. Czasem wystarczy chwila, aby pokonać tę barierę. Czasem projekty długo czekają na ich realizację. Jestem bardzo wybredna w doborze materiału. Musi idealnie pasować do koncepcji, która pojawiła się w mojej głowie.

Ula Gogol

Ula Gogol, Support”, żywica epoksydowa, kamień, len, drewno, 168x28x40 cm, 2022

A.N.G: Czy inspirują Cię inni artyści i artystki?

U.G: Fascynuje mnie sztuka kobiet. Cieszy mnie, że w ostatnich latach stanęła na piedestale sztuki. Widać to zjawisko na wystawach, w muzeach. Niedawno wróciłam z targów sztuki w Bazylei. Na wystawie Unlimited królowały: Teresa Solar Abboud, Alicja Kwade, Bettina Pousttchi, Miriam Cahn, Lu Yang, Anna Uddenberg i Yayoi Kusama. Liczy się jakość tych prac, ich indywidualizm. Każda z nich jest inna, porusza się w swoim świecie sztuki. Są to po prostu dobre prace. Galerie w swoich miejscach wystawienniczych chełpiły się możliwością sprzedaży dzieł Louis Bourgeois, Leiko Ikemury, Nairy Baghramian, Kary Walker, Roni Horn, Amy Sherald, Lyndy Benglis czy Małgorzay Mirgi-Tas. Długa wyliczanka, ale wciąż niekompletna.

Czy te artystki mnie inspirują ? Oczywiście. Potencjał ich prac, poruszana problematyka stawia te artystki w gronie światowej czołówki. Przedstawiają niezwykle osobistą wizję, czarują swoim światem. Sprawiają, że chcesz w nim uczestniczyć. Tworzą formy monumentalne jak i wręcz miniaturowe, śmiało posługują się językiem sztuki, używając różnorodnych technik i materiałów. To jest dla mnie inspirujące.

A.N.G: Chyba najciekawszą, a zarazem najbardziej poruszającą serią prac są „Etapy życia”. W twoim dorobku to właśnie ona działa na mnie najbardziej. Jaka historia kryje się za dziełami z tej serii?

U.G: „Etapy Życia” składa się z trzech prac umieszczonych na rdzewiejącym wieszaku. Mamy tutaj trzy kobiece torsy z nogami, dwa z nich przyodziane są w udrapowane sukienki — zieloną i niebieską, trzeci jest nagi. Niebieska sukienka, frywolna i tańcząca to beztroska i radość, zielona uosabia statyczność i powagę, naga — bezbronność i osamotnienie. Wszystkie zajęte są sobą i oddalone od siebie nawzajem, wyobcowane w przydzielonej przestrzeni, utrzymane w ciasnych ryzach czerwieni nici, która odcina je od tlenu, od życia. To powolny etap zbliżający nas ku śmierci. Wieszak to ich rdzeń, drzewo genealogiczne, z którego wyrosły. Sukienki nosiłam w przeszłości. 

Etapy życia są mi bliskie. Powstały praktycznie jedna po drugiej, etap planowania był spontaniczny. Zaczynając pierwszą z nich, wiedziałam dokładnie jaka będzie następna.

Ula Gogol

Ula Gogol na tle pracy Viscus”, 2023

A.N.G: A czy jest jakaś rzeźba lub seria prac, do której masz szczególny sentyment. Co sprawia, że są one tak ważne dla Ciebie?

U.G: Szczególnym sentymentem, wręcz estymą darzę pracę „Black”. Pierwotny tytuł, „Blue” (cały czas zastanawiam się nad powrotem do tej wersji), został zaczerpnięty z utworu muzycznego Niny Simone. Jestem zafascynowana jej bogatym dorobkiem muzycznym. Jej piosenek słucham wszędzie, nieustannie: jadąc autem czy będąc w pracowni. Chciałabym rzeźbić tak, jak Nina Simone śpiewa. Jej teksty, głos, emocjonalność przekazu są mi bardzo bliskie.

„Blue” Niny Simone jest o depresji, cierpieniu, odchodzeniu, bólu ciała i duszy. „Black” Uli Gogol jest o depresji, cierpieniu, odchodzeniu, bólu ciała i duszy. Krzyk rozpaczy wydobywający się ze zwęglonych resztek życia, które nie ma siły, aby żyć. Ożywienie rzeźby zabrało mi 2 lata mojego życia. „Black” miała przydzieloną, oddzielną część w pracowni, wymagała cierpliwości i dokładności. Proces był niezmiernie skomplikowany. Postanowiłam wykonać ją tradycyjną metodą rzeźbiarską. Praca powstała w glinie, następnie zrobiłam gipsowe formy, które stopniowo zalewałam barwiona żywicą. Po zastygnięciu żywicy złączyłam je obie i przyszedł czas na odkuwanie. Wyschnięta, gipsowa forma nie poddawała się jednak łatwo.

A.N.G: Jakie są Twoje oczekiwania wobec publiczności i jak chciałabyś, aby odbierano Twoje prace? Czy jest jakaś praca, która według Ciebie została źle zrozumiana lub interpretowana w sposób, którego nie oczekiwałaś?

U.G: Interpretacja jest subiektywnym spojrzeniem, indywidualnym odbiorem. Szczytem marzeń, moich marzeń, jest odbiór, który nie pozostawia widza obojętnym. Wielokrotnie widzę, podczas wystaw, sytuacje, w których odwiedzający suną wolno wokół prac artystów. Nagle zatrzymują się przy jednej z nich, zwraca ona ich uwagę, przyciąga, oddziałuje na nich, pobudza wyobraźnię. Stoją długo, wpatrując się zafascynowani, chcą przebywać właśnie z tą konkretną pracą. Okazuje się, że nie oni jedni. Inni też podchodzą do tego samego dzieła, działa ono jak magnes, pobudza do refleksji, zachwyca, niezależnie od czasu, kiedy powstało. Może pochodzić z okresu renesansu, baroku czy ze współczesności. Na tym polega fenomen twórczości, artysty, dzieła, którego jest autorem. Zjawisko odbioru sztuki jest wręcz niewytłumaczalne. Chciałabym, aby obok moich prac nie przechodzono obojętnie.

 

 

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

to cię powinno jeszcze zainteresować:

18.05.2024 / Aktualności, Wywiady

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.