Rachunek sumienia, czyli najnowsze wydanie magazynu o sztuce „Arteon”
07.01.2016
Aktualności, Magazyn
Koniec roku to tradycyjnie czas podsumowań. Mogą one przybierać rozmaite formy. Na łamach „Arteonu” czytelnicy nie znajdą ani listy „The best of”, ani – rzecz jasna – towarzyskiego pseudorankingu w typie publikowanym przez internetowe pismo „Obieg”.
Może nie jesteśmy najlepsi w podsumowaniach, może za dużo narzekamy – powody tego nastroju przybliża w swojej końcoworocznej notatce Andrzej Biernacki. Przypomina on, że obcujemy ze sztuką w konkretnym kontekście, który ją „warunkuje, formuje, a zwłaszcza… deformuje”. I choć chcemy pisać przede wszystkim o sztuce, kiedy przychodzi do omawiania współczesnych wydarzeń, nie potrafimy abstrahować od okoliczności.
Ale koniec roku to także czas, by zrobić własny rachunek sumienia. Należy więc zadać pytanie – jakie są nasze przewiny? Niektórzy zapewne mogliby powiedzieć, że dotyczy nas grzech zaniedbania, bo krytyka instytucji i szkodliwych praktyk w polu sztuki mogłaby być u nas jeszcze bardziej intensywna. Tylko ile z czterdziestu dwóch stron pozostałoby wtedy dla samej sztuki? Myślę, że we wszystkim należy zachować rozsądne proporcje. Naszym uchybieniem jest także niekonsekwencja w używaniu słów „artysta” oraz „sztuka”. Co one dla nas oznaczają? Wnikliwy czytelnik zapewne zauważa, że panuje u nas pewna dowolność w tym zakresie. Wynika to z faktu, że „Arteon” tworzą ludzie o dość zróżnicowanych poglądach i preferencjach artystycznych. Oczywiście, nie ma wśród nas zwolenników sztuki zaangażowanej z kręgu Żmijewskiego, podobnie jak nie ma miłośników jeleni na rykowisku – a jednak nie stanowimy monolitu. Ale inną sprawą jest to, że tworzenie pisma o sztuce to proces, także (przynajmniej z perspektywy osób dość młodych, jakimi się czujemy) proces dochodzenia do istoty rzeczy – i to na razie będzie nasza linia obrony. Do przemyślenia jest propozycja Hansa Sedlmayra, który radził, by – jak pisał Mariusz Bryl w tekście „Historia sztuki jako miejsce oporu” (AQ XX 2009) – „przyjąć za dobrą monetę autodefinicję sztuki (post)dadaistycznej, która samą siebie określiła mianem »antysztuki« – i tak też ją traktując (tj. jako niesztukę), po prostu ignorować jej istnienie”. Być może jeszcze dojrzejemy do tak radykalnej decyzji.
Póki co wprowadzamy nowe (z konieczności nieregularne) rubryki, by jeszcze bardziej urozmaicać nasze łamy. Już w grudniowym numerze Michał Haake zainicjował rubrykę filmową tekstem o filmie „Pan Turner”. W numerze styczniowym Paula Milczarczyk omawia plusy i minusy gdańskiej ASP – planujemy przyjrzeć się wszystkim państwowym uczelniom artystycznym.
Rachunek sumienia zakłada ideę występku, uchybienia, grzechu.
Grzech jest dziś słowem niemodnym, by nie powiedzieć – niestosownym.
Wszak współczesny relatywizm, promowany przez niektóre kręgi intelektualne, wywiera presję, by niczego i nikogo, także siebie, nie oceniać. Na przykład nie oceniać haniebnych życiowych wyborów, zdrad. Monika Klimowska w tekście „Podwójne życie Anthony’ego Blunta i Nicolasa Poussina” przybliża sylwetkę historyka sztuki, będącego także radzieckim szpiegiem i pokazuje, jak życie Blunta rzutowało na jego pracę zawodową. Tyle że reinterpretacja Poussina jest niczym w porównaniu ze szkodami, jakie Blunt wyrządził jako szpieg…
Grzeszne myśli towarzyszyły artystom wiedeńskiej moderny, o których twórczości pisze Grażyna Krzechowicz. W kontekście tematu, jaki podejmowali, powiedziałabym jednak: „Nic co ludzkie, nie jest mi obce”. Ich rysunki i akwarele, które reprodukujemy na łamach tego numeru „Arteonu”, stanowią na tyle umiejętne przetworzenie obscenicznych motywów, że miłośnika sztuki razić nie powinny. Razić może co najwyżej stosunek wiedeńskich artystów do kobiet, ich uprzedmiotawianie. Dziś często zapominamy, że właśnie folgowanie żądzom prowadzi do osamotnienia ludzi, którzy nie biorąc pełnej odpowiedzialności za swoje czyny, unieszczęśliwiają się nawzajem. Między innymi ten wątek został poruszony na odbywającej się w gdańskim Muzeum Narodowym wystawie „Grzech. Obrazy grzechu w sztuce europejskiej od XV do początku XX wieku”, o której pisze w tym numerze Justyna Żarczyńska.
W najnowszym „Arteonie” piszemy także o 42. Biennale Malarstwa „Bielska Jesień 2015”. Wybór laureatów nie znalazł u nas zrozumienia, ale dla kontrastu zwracamy uwagę na zaprezentowaną w ramach pokonkursowej wystawy twórczość wartą odnotowania, m.in. Marty Antoniak, Izabeli Chamczyk, Karoliny Jaklewicz. Taką jest także niewątpliwie sztuka Hanny Łuczak – o jej malarskich obiektach pisze dla „Arteonu” w rubryce „Rekomendacje” Jaromir Jedliński. Michał Haake w dziale „Czytanie sztuki” interpretuje natomiast pracę Marka Chlandy „Oczy naprzeciw ściany”. Wojciech Delikta omawia związki pop artu z dizajnem w związku z wystawą w Museum of Contemporary Art w Chicago. Ponadto w styczniowym numerze znajdą Państwo „Komentarz niepokorny” Andrzeja Biernackiego, recenzję książkową oraz aktualia.
Zapraszam do lektury!
Karolina Staszak
redaktor naczelna magazynu o sztuce „Arteon”
Artykuł sponsorowany
Ilustracja (góra): Styczniowa edycja magazynu „Arteon”, źródło: „Arteon”