szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Van Gogh

Z cyklu klasycy polskiego malarstwa: Artur Nacht-Samborski (1898-1974)

30.01.2018

Aktualności, Ciekawostki, Kolekcjonowanie, Na deser

Artur Nacht-Samborski to bodaj najbardziej tajemniczy z grona kapistów. Do swojej warszawskiej pracowni dopuszczał tylko nielicznych. Był cenionym pedagogiem i interesującym rozmówcą, dla którego, jak wielokrotnie powtarzał: „pomiędzy obrazem, a widzem jest za dużo druku”. Różnorodność i bogactwo dzieła artysty poznaliśmy w pełni dopiero po jego śmierci.

Artur Nacht-Samborski, Baleary, ok. 1965, źródło: własność prywatna, dep. MNP

Artur Nacht urodził się 26 maja 1898 roku w Krakowie. W latach 1917-1920 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w pracowni Wojciecha Weissa. W 1920 roku wyjechał z Jankielem Adlerem do Berlina, gdzie przebywał do 1923 roku. Obracał się w kręgu takich artystów jak Raoul Hausmann, Wasilij Kandinsky, Paul Klee. Z Berlina pisał do swojego profesora: „Kiedy oglądam te cuda, które Berlin nagromadził, wielkich Greków, Rembrandta, Goyę, sztukę gotycką, egipską, indyjską, rzeźbę murzyńską, to rozjaśnia mi się wiele korekt i coraz to nowych pięknych słów. Za to wszystko serdecznie Bóg zapłać (…) Widziałem na wystawach także bardzo wielu młodych malarzy, z których najbardziej podobał mi się jakiś Chagall, zdaje się Rosjanin, najprostszy i najgłębszy (…)”. Po powrocie do Krakowa w 1924 roku kontynuował naukę w ASP w pracowni Felicjana Szczęsnego Kowarskiego. Przyłączył się do Komitetu Paryskiego (K. P.). We wrześniu 1924 roku wraz z innymi członkami K. P. wyjechał do Paryża, gdzie przebywał z przerwami do stycznia 1939 roku. Brał udział w wystawach kapistów we Francji, Szwajcarii, w Polsce.

Artur Nacht-Samborski, Portret kobiety, źródło: DESA Unicum

Letnie miesiące spędzał z przyjaciółmi (m.in. Dorotą Seydenmann z Berlinerblauów, Hanną i Janem Cybisami i Józefem Czapskim) w La Ciotat na południu Francji (w l.1925 – 1926). Podróżował na Ibizę (w 1934 r.). Do Hiszpanii powrócił w następnym roku z Zygmuntem Menkesem. Z tego okresu pochodzą pejzaże balearskie, które w 1947 roku zachwyciły widzów II Dorocznej Wystawy Malarstwa, Rzeźby i Grafiki w Sopocie. M. Brandys pisał:„Cztery jasne plamy pejzaży Balearskich rozjaśniają cały pawilon wystawowy i działają wprost prowokująco na wyobraźnię najmłodszego pokolenia malarzy”. Kolejne warianty tych wspomnień powstawały do końca lat 60. XX wieku.

Artur Nacht-Samborski, Liście w kulistym wazonie, ok. 1973, źródło: DESA Unicum

W styczniu 1939 roku powrócił do Krakowa, skąd z rodziną na początku II wojny światowej uciekł do Lwowa. Po zajęciu przez Rzeszę Niemiecką miasta w 1941 roku pozostał – po utworzeniu getta – po „aryjskiej stronie”. W 1942 roku z pomocą m.in. Janusza Strzałeckiego, Józefy i Mariana Wnuków przedostał się do Krakowa, a następnie do Warszawy, gdzie ukrywał się pod przybranym nazwiskiem Stefan Ignacy Samborski. Podczas okupacji zaprzyjaźnił się z Adolfem Rudnickim, który po otwarciu pośmiertnej wystawy malarza w Muzeum Narodowym w Warszawie, w swoim dzienniku pod datą 30 września 1977 r. zamieścił obszerne wspomnienie o nim. Pisarz zauważył wówczas, że malarz: „(…) swoim przyjaciołom wychodził naprzeciw tą częścią siebie, którą znali i aprobowali. Bronili go przed dołami, bronił więc także ich przed swoimi dołami. Rodzinę w Izraelu zastąpili mu przyjaciele, polscy tak inni psychicznie, iż trudno to nawet pojąć, więc by nie zadręczać ich, nie zanudzić, część swojej osoby ukrył w głębokim kufrze. Nie była to maska, była to wdzięczność…”.

Nacht – Samborski od 1946 r. przez trzy lata był profesorem prowadzącym pracownię malarstwa w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych w Gdańsku z siedzibą w Sopocie. Przez dwa (od 1947 r.) kierownikiem (dziekanem) Wydziału Malarstwa i Architektury PWSSP.

Uczeń z czasów sopockich prof. Władysław Jackiewicz wspominał: „Z malarstwa Samborskiego zabrałem jako wskazania, konieczność tworzenia wypowiedzi zakończonej, harmonijnym układem kolorystycznym i wyrafinowaniem malarskiej materii. (…) Stale też pamiętam jego uwagi, odnoszące się do stanów duchowych malarza, związanych z procesem tworzenia: – Wypuść Pan tygrysa- mawiał”.

We wrześniu 1949 roku podjął pracę jako profesor kontraktowy malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W następnym roku na uczelniach artystycznych ukształtowały się założenia socrealizmu. Krótko po tym jak został mianowany profesorem nadzwyczajnym, został usunięty z uczelni we wrześniu 1950 r. Po dwóch latach powrócił do warszawskiej ASP. W 1955 roku Rada Wydziału Malarstwa ASP w Warszawie przyznała Arturowi Nacht-Samborskiemu dyplom ze specjalnością malarstwo, a w grudniu otrzymał tytuł naukowy profesora zwyczajnego. W warszawskiej ASP pracował do 1968 roku.

Z jego pracowni wyszli m.in. Jan Lebenstein, Jacek Sienicki, Rajmund Ziemski, Koji Kamoji.

Tomasz Żołnierkiewicz wspominał profesora: „Potrafił całą pracownię zaprosić na obiad do Bristolu, a także do siebie do pracowni. On uczył rozumieć malarstwo Jego korekty były dość ostre, często bolały, wychodził z założenia, że zdolny człowiek to wytrzyma”.

Artur Nacht-Samborski, Łysy mężczyzna w niebieskiej marynarce, źródło: własność prywatna, dep. MNP

Artur Nacht był kapistą, którego cechował indywidualizm. W filmie dokumentalnym „Artek” Franciszka Kuduka przyjaciele malarze zapamiętali, go jako Tego, „dla którego najważniejszymi kolorami były te jeszcze nienazwane…. Mówiło się o Artku, że był malarzem fikusów. Nie było to nawet złośliwe, ale był to jego ulubiony motyw”.

Chociaż jego malarstwo należało do szczytowych osiągnięć koloryzmu, jednocześnie przekraczało jego ramy ekspresyjną plamą i gestem – co można dostrzec w martwych naturach. Poczynając od bardziej ekspresyjnych z okresu przedwojennego, po takie, w których ciągle na nowo szukał formy dla obrazu. Podobnie w aktach, portretach, powtarzał temat, tak jakby na nowo przywoływał ten, z którym nie mógł się rozstać po ostatnim dotknięciu pędzla.

W późnych „postaciach – portretach” dostrzec można bolesne echa Holokaustu.

Artur Nacht-Samborski, Martwa natura z dzbankiem, źródło: Dom aukcyjny Ostoya

Niewielką część spuścizny stanowią prace „dotknięte abstrakcją”, o których Jacek Sempoliński – określając je mianem „z lewego łoża” – napisał, iż są: „najlepsze jakie zrobił. Przewyższają cały „klasyczny” trzon jego twórczości pełnią życia. Chciał w nich rozerwać jakiś pancerz, w jaki wchodzi się, malując „odpowiedzialnie” i poważnie; rozerwać nawet formę. A mimo to, forma pojawia się, nawet w lepszej postaci.(…) U dojrzałego malarza konstrukcja jest w nim samym”.

Był artystą i pedagogiem, który wywarł olbrzymi wpływ na liczne grono swoich nie tylko bezpośrednich uczniów.

Artysta zmarł 9 października 1974 roku w Warszawie. W następnych latach bogata pracowniana spuścizna została opisana i opracowana przez opiekującą się nią bratową malarza. Niepodważalna atrybucja tych prac ma duże znaczenie dla kolekcjonerów, szczególnie wobec coraz liczniej pojawiających się falsyfikatów.

Za życia malarz nie miał wystawy indywidualnej, z wyjątkiem niewielkiego pokazu w Gdańsku w 1949 r. Jego sztuka prezentowana była natomiast na wielu wystawach polskiego malarstwa w kraju i za granicą, m.in. na XXIX Biennale w Wenecji w 1958 r. oraz ‘Premio del Fiorino we Florencji w 1967 r., gdzie uzyskał złoty medal. Wystawa pośmiertna w 1977 r. w Muzeum Narodowym w Warszawie rozpoczęła cykl kilkudziesięciu monograficznych i problemowych ekspozycji tego artysty w Polsce, a także w Izraelu i Francji.

W Muzeum Narodowym w Poznaniu, gdzie został złożony przez spadkobierców obszerny depozyt prac Nachta-Samborskiego, prezentowanych jest na stałej ekspozycji kilkanaście obrazów. Pokaz obrazów został zapoczątkowany ekspozycją przygotowaną w 1957 przez Zdzisława Kępińskiego ówczesnego dyrektora muzeum, który przeznaczył dla artysty osobną salę. Równie obszerną własną kolekcję prac malarza posiada Muzeum Narodowe w Krakowie. Także warszawskie Muzeum Narodowe zgromadziło reprezentatywny zbiór. Ponadto w Muzeum Narodowym w Gdańsku, we Wrocławiu i w Szczecinie, w Muzeum Sztuki w Łodzi, w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy, Toruniu i innych miastach można oglądać jego obrazy. Pośród licznych zbiorów prywatnych najpełniejszy wybór zawiera kolekcja Krzysztofa Musiała, a także Grażyny i Jacka Łozowskich. Wyjątkową artystyczną wartość obrazów Nachta dostrzegał dr Lech Siuda, w którego kolekcji znalazły się najlepsze przykłady malarstwa kolorystów, a jeden z najpiękniejszych obrazów z ostatniego okresu twórczości pozyskał w „konkurencji” z kustosz Heleną Blum reprezentującą Muzeum Narodowe w Krakowie.

Artysta sygnował swoje prace: Nacht, Nacht Samborski, bardzo rzadko Stefan Samborski. Większość spuścizny to prace niesygnowane, stąd szczególne znaczenie ma ich proweniencja.

Artur Nacht-Samborski, Martwa natura we wnętrzu, źródło: DESA Unicum

Malarstwo Artura Nachta cieszyło się zainteresowaniem kolekcjonerów już w okresie paryskim jego twórczości, a na wystawie kapistów w Genewie w 1931r., jeden z obrazów pt. „W barze” został wyceniony najwyżej pośród pokazywanych na cenę 530 franków.

Współcześnie prace malarza rzadko pojawiają się na aukcjach. Za muzealnej wartości obrazy olejne na płótnie nabywcy muszą zapłacić pomiędzy 70 – 110 tysięcy złotych, ceny (także w galeriach) prac na papierze (rysunków, gwaszy, olejnych) wahają się pomiędzy kilkunastoma, a kilkudziesięcioma tysiącami złotych. Najdroższym dotychczas sprzedanym obrazem Nachta-Samborskiego jest „Dziewczynka z bukietem kwiatów” z 1973 r. kupiony w październiku 2002 roku za cenę wylicytowaną 149 tysięcy złotych.

Anna Zelmańska-Lipnicka

fot. (góra) Artur Nacht-Samborski, Martwa natura we wnętrzu (fragment), źródło: DESA Unicum

Rynekisztuka.pl

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Jeden komentarz do “Z cyklu klasycy polskiego malarstwa: Artur Nacht-Samborski (1898-1974)”

  1. Andrzej Bonarski

    Arika Madeyska była ukochaną uczennicą Samborskiego. Prawie dziś zapomniana malarka (od lat 60-tych mieszkała w Paryżu i tam też niedawni zmarła) w polskiej sztuce XX wieku nie ma równej sobie konkurentki. Jej pejzaże metafizycznego realizmu to szczyty tego kierunku w skali światowej. Polskie muzea mają oczywiście oevre Madeyskiej i oczywiście wcale tego dzieła nie pokazują. Niedawni założona mała prywatna galeria w Gdańsku ponoć szykuje wystawę największej polskiej malarki ubiegłego stulecia.

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.