szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Van Gogh

„Pracownia jest tam, gdzie moja głowa” – rozmowa z Maciejem Durskim

01.06.2018

Aktualności, Wywiady

Dla wielu twórców wizualnych pojęcie pracowni posiada dwojakie znaczenie. Po pierwsze jest to obszar wyobraźni artysty, na który składają się wszelkie doświadczane na co dzień inspiracje i twórcze bodźce. Po drugie natomiast, jest to miejsce analizy i realizacji wizji, które zrodziły się w głowie artysty. O tymże dualizmie występującym w rozumieniu idei pracowni rozmawiamy z malarzem, Maciejem Durskim.

W jaki sposób zdecydować, które miejsce jest odpowiednie na pracownię?

Maciej Durski: Kiedyś od pewnego artysty usłyszałem, że „nasza pracownia jest tam, gdzie nasza głowa”. Jest w tym bardzo dużo racji, ponieważ twórca, kolekcjonując inspiracje do kolejnego dzieła, skrzętnie zapisując je w pamięci i na bieżąco przetwarzając, pracuje niemal nieustannie. Artysta, czytając książkę, idąc ulicą czy nawet wykonując monotonne, codzienne czynności, powinien być otwarty na spływające na niego bodźce. Nigdy nie wiemy, co stanie się impulsem do stworzenia czegoś wartościowego. Pomimo iż do realnej pracy malarz potrzebuje kilkunastu metrów kwadratowych przestrzeni, płótna i farb, najważniejszy etap procesu twórczego odbywa się właśnie w jego głowie. Dlatego nie powinno się nigdy ignorować tego, co przynosi nam codzienność. Wręcz przeciwnie, warto dodatkowo stymulować wyobraźnię. Ja robię to, odwiedzając wystawy, podziwiając architekturę, oglądając filmy.

Maciej Durski

Maciej Durski w swojej pracowni. Zdjęcie dzięki uprzejmości artysty

Czy wobec tego miejsce, w którym przelewasz swoje pomysły na płótno jest dla Ciebie mało istotne?

Maciej Durski: Fakt, że niezwykle istotny jest dla mnie sam proces zbierania i przetwarzania inspiracji, wcale nie znaczy, że samo malowanie traktuję w sposób czysto rzemieślniczy, jako odtwarzanie tego, co urodzi się w mojej głowie. Wręcz przeciwnie, czasami sam akt nakładania farby na płótno podpowiada nowe, wartościowe pomysły i rozwiązania. Do tego jednak potrzebuję sprzyjającej przestrzeni. Lubię mieć jedno konkretne miejsce przeznaczone do malowania. Myśl o tym, że codziennie na kilka godzin muszę wyjść z domu, żeby pracować- podobnie, jak przedstawiciele każdego innego zawodu- bardzo pomaga mi w motywacji, utrzymaniu samodyscypliny.

Czyli można powiedzieć, że poza pracownią myślisz, w pracowni- malujesz.

Maciej Durski: Niekoniecznie. Miejsce, w którym maluję również musi sprzyjać kontemplacji, odprężeniu. Musi stanowić przestrzeń, która pozwoli mi odciąć się od powszednich spraw, codziennych problemów. Oczyścić umysł i całym sobą skupić się wyłącznie na pracy twórczej. Dlatego też nie urządziłem sobie pracowni we własnym domu. Komfortowo czuję się, rozdzielając sprawy rodzinne od spraw artystycznych. Oczywiście te dwa światy w pewien sposób się przenikają, wzajemnie na siebie wpływają. Nie da się zupełnie ich od siebie odseparować. Jednakże, rozpoczynając pracę nad obrazem, muszę być wolny od domowego zgiełku, docierających do moich uszu głosów domowników czy też zapachów gotujących się posiłków, które mnie rozpraszają. Tworząc, potrzebuję wyłącznie dźwięku pracy pędzla na płótnie, zapachu farb i bycia samemu ze sobą i obrazem.

Maciej Durski

Maciej Durski w swojej pracowni. Zdjęcie dzięki uprzejmości artysty

Jak więc wygląda Twoja pracownia?

Maciej Durski: Jest całkiem spora i jasna. Te dwie cechy są dla mnie najważniejsze. Jest zupełnie ascetycznie urządzona, ponieważ z mebli potrzebuję wyłącznie regału do przechowywania materiałów malarskich oraz stolika, na którym umieszczam niezbędne mi na dany moment pracy twórczej farby czy pędzle. Oczywiście w pracowni przechowuję również część moich ukończonych już płócien.

Czy miejsce, w którym pracujesz wpływa na treść lub stylistykę Twoich dzieł?

Maciej Durski: Zdecydowanie. Taka sytuacja miała miejsce na przykład, jeśli chodzi o kolorystykę moich obrazów. Jesień ubiegłego roku była pierwszą jesienią, którą spędziłem w mojej obecnej pracowni. Okazało się, że o tej porze roku zachodzące słońce zaczyna wpadać przez ulokowane po zachodniej stronie okna wcześniej niż latem. Z kolei niskie położenie słońca w połączeniu z ciepłą barwą sprawiało, iż wieczorem moje obrazy były inaczej oświetlone niż rano. W ten sposób kolorystyka dzieł zupełnie odmiennie prezentowała się do południa, inaczej zaś po południu. Efekt barwny, który, dzięki położeniu słońca, uzyskiwałem wieczorem tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłem uwiecznić go na płótnie. W ten sposób charakteryzujące się wcześniej niemal pastelową paletą obrazy przekształciły się w przedstawienia o intensywnych, wyrazistych, nasyconych barwach. To z kolei pozwoliło mi wydobyć z mojej sztuki nową jakość.

Maciej Durski

Maciej Durski w swojej pracowni. Zdjęcie dzięki uprzejmości artysty

Wcześniej mówiłeś o tym, że malarz, tak zresztą, jak osoby wykonujące każdy inny zawód, potrzebuje dyscypliny, której sprzyja codzienne wychodzenie z domu do pracy. Zastanawiam się zatem, jak wygląda Twój dzień.

Maciej Durski: Rozbijam go na dwie części. Zazwyczaj rozpoczynam pracę około godziny dziesiątej rano i tworzę do piętnastej. Później robię sobie godzinę lub półtora godziny przerwy i wracam do pracy o szesnastej – szesnastej trzydzieści, po czym maluję do dwudziestej – dwudziestej pierwszej, a czasami nawet dłużej. Poza tym, że przy sztaludze spędzam cały dzień, jak już wspomniałem, moja praca nie kończy się po powrocie do domu. Na tym polega bowiem profesja artysty, że kolekcjonuje on i przetwarza własne inspiracje również poza wnętrzami pracowni. Myślę więc, że mój tryb pracy przeczy powszechnemu wyobrażeniu o działalności twórcy wizualnego. Ludzie wciąż często sądzą, że w tym przypadku trudno w ogóle mówić o jakiejkolwiek pracy i traktują aktywność malarzy czy rzeźbiarzy raczej w kategoriach hobby. Wiele osób kojarzy artystę jako człowieka beztrosko szkicującego sobie pod drzewem w parku. Jestem więc żywym przykładem na to, że często wyobrażenia te są błędne, a nawet krzywdzące. Mój dzień to od ośmiu do dziesięciu godzin intensywnej pracy przy sztalugach z pędzlem w ręku.

Na koniec zapytam, jak powinna wyglądać Twoja wymarzona pracownia?

Maciej Durski: Myślę, że nie mam co do tego jakichś szczególnych oczekiwań. W ciągu trzydziestu lat mojej malarskiej działalności pracowałem w rozmaitych miejscach i muszę przyznać, że moja obecna pracownia to przestrzeń, która naprawdę sprzyja kontemplacji, wyciszeniu, skupieniu na procesie twórczym. Jej wielkość jest dla mnie w zupełności wystarczająca. Być może życzyłbym sobie jedynie, aby była ona odrobinę lepiej doświetlona.

fot. (góra) Zdjęcia dzięki uprzejmości artysty. 

Rynekisztuka.pl,

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.