szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
Van Gogh

Zagadka polskiego performance’u

10.08.2012

Magazyn

Nie jest to teatr, pokaz poezji śpiewanej ani koncert. Nie jest to też malarstwo, rzeźba, happening czy body art. Performance, bo o nim mowa, określić jest szalenie trudno. Niełatwe zadanie mają zatem miłośnicy sztuki, krytycy, a nawet sami artyści. Performance w Polsce to pojęcie prawdziwie zagadkowe, które jednocześnie zachwyca, niepokoi i wnosi powiew świeżości na rodzimą scenę artystyczną.

Performance określa się najczęściej jako sytuację artystyczną, w  której zarówno przedmiotem, jak i podmiotem okazuje się być ciało performera. Osoba realizująca performance, znajduje się w ściśle określonym kontekście czasu i przestrzeni – otwartej bądź zamkniętej. Tematem  podobnego przedsięwzięcia może być każdy aspekt, pojęcie, przedmiot wybrany przez artystę, przedstawiony w dowolny sposób.

Performer tworząc podobne wystąpienie jest zarówno jego twórcą, jak i materią sztuki. W świecie performance’u, cielesność, biologiczna strona istnienia silnie łączy się ze sferą intelektualną. Oczywiście, psychika artysty od zawsze jest „składnikiem dzieła”, jednak w tym przypadku szczególnie łączy się z jego ciałem, ruchem, mimiką, gestykulacją.

Mimo, że potrafimy częściowo określić cechy performance’u, w polskim świecie sztuki, nie istnieje jego dokładna definicja. Oficjalnie po raz pierwszy pojęcie to pojawiło się w naszym kraju  w dniach 28 marca – 6 kwietnia 1978 roku na festiwalu sztuki performance pn.. I am. International Artists Meeting, jaki został zorganizowany przez Henryka Gajewskiego w studenckiej Galerii Riwiera-Remont w Warszawie.

Było to wydarzenie, które można określić szokiem pojęciowym dla naszych polskich twórców sztuki żywej. Jednocześnie głośno i wyraźnie określili się wówczas zaproszeni do projektu artyści zagraniczni. Z momentem oficjalnego pojawienia się sztuki performance, nadeszła fala sporów i dyskusji, które niosły ze sobą konieczność przeanalizowania sztuki tak bardzo awangardowej. Określenie 'oficjalnego’, jest tu użyte z rozmysłem, bowiem korzeni polskiego performance’u należałoby szukać dużo wcześniej, jeszcze w latach sześćdziesiątych w pokazach synkretycznych Włodzimierza Borowskiego czy w pierwszych manifestacjach Jerzego Beresia.

Z czasem ta kontrowersyjna dziedzina sztuki jęła się rozwijać. W latach 70. performance miał charakter czysto lokalny, artyści z różnych miast nie znali się, nie współpracowali, nie wchodzili we wspólne projekty. I tak, w Warszawie działała silnie galeria Foksal, Galeria Repassage, Galeria Dziekanka, Galeria Remont, Galeria Stodoła, Galeria Pokaz czy w otwarta w latach 80. Galeria Działań. Każda z nich dawała szansę prezentacji sztuki artystom eksperymentującym.

W Krakowie natomiast, w roku 1981 miała miejsce pierwsza, szersza prezentacja polskiego performance. Zorganizowano wówczas pierwszy festiwal sztuki performance, zatytułowany „Performance / Manifestacje”. We Wrocławiu w tym samym czasie,  najbardziej spektakularną inicjatywą ze świata sztuki żywej w latach 80. była „Pomarańczowa Alternatywa”.

Niestety, wraz z ogłoszeniem stanu wojennego w Polsce nastąpił zastój działalności z zakresu performance. W tym smutnym okresie czasu tworzenie sztuki było niezwykle trudnym zdaniem, zaś o sztuce wolnej czy eksperymentalnej w ogóle nie mogło być mowy. Dopiero połowa lat 80. przyniosła niejakie ożywienie. Nowe pokolenia zaczęły wyrażać siebie poprzez sztukę żywą, jednak zupełnie inną od tej, jak tworzona była w latach 70. „Nowi” pragnęli bowiem bezpośrednio doświadczyć tej formy sztuki.

Po transformacji ustrojowej w naszym kraju, performance zaczął powracać do łask na dobre.  Stał się odważny, świeży, głośny, powstały pierwsze festiwale performance, takie jak Real Time, Sopot 1991, Zamek Wyobraźni, Bytów 1993, Fort Sztuki, Kraków 1993, Audio Art, Kraków 1993, Interakcje czy Piotrków Trybunalski 1998. Organizowano imprezy i przedstawienia. Performance po dziś dzień pozostaje widoczny i jaskrawy, choć nierzadko traktuje się go nie jako sztukę, lecz źródło sensacji i skandalu.

Zjawisko performance na naszej scenie artystycznej oficjalnie funkcjonuje już przeszło ponad 35 lat. Jako jedyna dziedzina sztuki, nie pozostawia jednak po sobie śladu, jest nieuchwytna, ma swój początek i koniec. Oczywiście, istnieją metody zapisu tego typu projektów, posługując się współczesnymi mediami, możemy mieć je na własność. Mimo to, nie istnieje żadna baza, skupiająca nagrania video bądź audio, jakie prezentowałyby poczynania polskich performerów.

Osobami, które postanowiły zająć się opracowaniem szerszej monografii polskiej sztuki żywej, są Władysław Kaźmierczak i Łukasz Guzek. Pragną oni stworzyć wirtualne polskie  archiwum sztuki performance. Niestety, choć Internet sprzyja tego typu projektom, stale zmieniający się i rozrastający nurt performance w Polsce, bardzo utrudnia archiwizowanie materiałów. Co więcej, brak wielu zapisów z odległej przeszłości, brak przejrzystości w kwestii odbytych wystąpień, trudno oszacować ich skalę i znaczenie. Czy artysta wykonujący jeden performance w życiu jest już performerem? A jak nazwać tego, który organizuje performance, ale angażuje w niego innych artystów? Czy performance ma jakieś ramy, ograniczenia, rodzaje? Podobnych pytań stale przybywa.

Jak można przeczytać w publikacji Władysława Kaźmierczaka: „Moje usiłowania zgromadzenia danych o twórczości polskich performerów mają już swoją 11 letnią historię tj. od momentu, kiedy w 1995 roku zorganizowałem festiwal pt. Performance Polski. Próbowałem wtedy skłonić polskich performerów do przekazania swoich artystycznych CV. Było to jednak niemożliwe (…) Pełna monografia polskiego performance będzie możliwa, kiedy uzyskamy niezbędne minimum informacji od każdego performera, galerii, kuratora festiwalu: faktografię i opis każdego performance. Będzie to dopiero moment, od którego możemy zacząć podążać za istotą tego rozległego zjawiska jakim jest performance art.”

Jak widać performance nawet dla specjalistów pozostaje zagadką. Jego zdefiniowanie jest trudne, jednak nie niemożliwe. Gdyby do pomysłodawców podobnego wirtualnego archiwum trafiła dobrze opracowana dokumentacja wystąpień artystycznych, skonstruowanie monografii polskiego nurtu performance, mogłoby stać się realne. Póki co jednak, musimy zadowolić się niezwykle wolną interpretacją tego gatunku. Choć z drugiej strony – czy współczesnej, wolnej sztuce naprawdę potrzebne są ścisłe ramy?

Oprac. Olga Pisklewicz

Portal RynekiSztuka.pl

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.