Dzieła sztuki i antyki warte miliony zostały odnalezione w trakcie prowadzonego śledztwa sławnego dilera Gianfranca Becchiny i jego żony Ursuli Juraschek. Obydwoje zostali oskarżeni o przemyt antyków na masową skalę.
21 stycznia w środę włoskie władze poinformowały, że była to rekordowa kradzież rzadkich i cennych dzieł sztuki starożytnej, które były nielegalnie wywożone poza granice Włoch. Zostały one odkryte w szwajcarskim magazynie przypominający mityczny sezam ze skarbami. Należały one do Gianfranca Becchiny – znanego na rynku sztuki sycylijskiego dilera. M. in. to dzięki niemu Muzeum Getty zakupiło słynny posąg greckiego kurosa w 1985 roku za 9 mln dolarów. Dostarczał on galeriom narodowym i prywatnym kolekcjonerom tylko najlepsze kąski, jak się jednak okazuje, apetyt rośnie w miarę jedzenia.
W pewnym momencie handlarzowi przestały wystarczać legalne, opodatkowane, rejestrowane transakcje. Zresztą włoskie prawo nie pozwala wywozić dzieł sztuki uznanych za skarby narodowe, a znaczna większość taki status nosi. Becchina wraz z żoną związani byli z nielegalną siecią „tombaroli”, czyli tomb riderów – złodziei grobowców.
„To jest najbardziej niesamowite odkrycie w historii pod względem liczby i jakości skarbów archeologicznych” – mówił Mariano Mossa szef włoskich Carabineri podczas konferencji prasowej.
W magazynie Becchiny odnaleziono aż 5,361 różnych obiektów – waz, kraterów, figur z brązu i fresków. Najstarsze antyki pochodzą z okresu VIII w. p. n. e, najmłodsze z III w. n. e. Jeszcze nie ma jednoznacznie potwierdzonej wartości, natomiast eksperci wahają się pomiędzy 58-64 mln dolarów. Jednak już dzisiaj wiadomo, że jest to najdroższa kradzież tego typu w historii.
Zanim cenne przedmioty trafią z powrotem do muzeów na południu Włoch, skąd zostały wyniesione, prawdopodobnie zostaną wystawione w słynnych Termach Dioklecjana – w zaadaptowanej do wystawiennictwa części włoskiego Muzeum Narodowego w Rzymie.
A co z samym Becchiną? Policja wypuściła złodzieja wolno, ponieważ jak twierdzi – oskarżenia i zarzuty przedawniły się... Sam handlarz idzie w zaparte, twierdząc, że jest niewinny. Co więcej. murem stoi za nim włoski dziennik „La Repubblica”. W każdym razie Becchina uniknął kary i pozwolono mu wrócić na Sycylię do plantacji oliwek, którą się opiekuje.
Według włoskiej policji, sprawa Becchiny i jego żony jest świetnym przykładem tego, jak fałszuje się dokumenty potwierdzające proweniencję antyków, tworzy się fikcyjne historie na ich temat, a na końcu sprzedaje niepodejrzewającym niczego muzeom i kolekcjonerom prywatnym. Dzięki odkryciu tych obiektów włoska władza dysponuje teraz ich pełną dokumentacją, a to z kolei pozwoli namierzyć zagraniczne galerie sztuki będące w posiadaniu pozostałych skradzionych dzieł.
Fot. top: Carabinieri trzymający jeden z odzyskanych antyków. Źródło: wantedinrome.com
Portal Rynek i Sztuka