Zainteresowanie rynkiem sztuki rośnie. Według danych Art Price wartość dzieł sprzedanych na rynku aukcyjnym w 2011 r. wyniosła 11,57 mld dolarów, a więc o blisko 24 proc. więcej niż w 2010.
Na ostateczne wyniki podsumowujące mijający rok musimy jeszcze poczekać, ale eksperci prognozują, że będą one przynajmniej równie dobre. Potwierdzeniem tego mogą być dane z domu aukcyjnego Christie’s, który w pierwszej połowie 2012 r. zanotował wzrost sprzedaży o 13 proc. Dowodem na dobrą kondycję rynku może być również fakt, że w tym roku doszło do pobicia kolejnego rekordu aukcyjnego. W maju Krzyk Edvarda Muncha został sprzedany za 120 mln dolarów. Dzięki tej transakcji zdobył on tytuł najdroższego dzieła sprzedanego na aukcji. W 2012 r. o 44 proc. zwiększyła się również łączna wartość 10 najdroższych dzieł sprzedanych na rynku. W kończącym się roku sięgnęła ona kwoty 594,6 mln dolarów.
Powodów rosnącego zainteresowania rynkiem sztuki jest wiele. Jednym z nich jest jego niezależność od rynków finansowych. W ostatnich latach wiadomościom o kryzysie zadłużenia państw z terenu Unii Europejskiej, czy bankructwie banku Lehman Brothers, towarzyszyły informacje o rekordach aukcyjnych. Dzięki temu rynek sztuki stał się szczególnie atrakcyjny w oczach inwestorów.
Mały rynek wielkich artystów
Jak prezentuje się rynek sztuki w Polsce? Mimo szybkiego rozwoju, rynek sztuki w Polsce jest wciąż znacznie niedowartościowany. Jego wielkość szacuje się na ok. 300 mln zł., lecz jego potencjał może być nawet 7-krotnie większy. Wskazują na to analizy zawarte w raporcie KPMG o rynku dóbr luksusowych oraz w „World Wealth Report” przygotowanym przez Capgemini i RBC Wealth Management. Ze skalą polskiego rynku mocno kontrastuje wysoka pozycja polskich artystów na światowym rynku sztuki. Nazwiska, takie jak Opałka, Uklański czy Szapocznikow znane są kolekcjonerom na całym świecie a ceny ich dzieł sięgają milionów złotych. Złożenie tych dwóch faktów sprawia, że właśnie polska sztuka jest szczególnie interesująca dla inwestorów. Sztukę, jako osobną klasę aktywów, lata temu dostrzegły banki, fundusze inwestycyjne czy domy maklerskie. Obecnie trafiają do portfeli inwestycyjnych wymagających klientów indywidualnych. Przy czym niezmiennie najlepszym sposobem inwestycji w sztukę jest fizyczny zakup obrazu czy rzeźby, a nie instrumentu finansowego.
Na polskich aukcjach blisko rekordu
W Polsce rozwija się zarówno rynek pierwotny, jak i wtórny. Potwierdzeniem tego mogą być transakcje, do jakich dochodzi na rynku aukcyjnym. W pierwszej połowie 2012 r. najdroższym wylicytowanym dziełem sztuki był komplet trzech pastelowych portretów rodziny Sternbachów autorstwa Stanisława Wyspiańskiego z 1904 roku. Zapłacono za nie aż 1,85 mln zł. Cena ta ustępuje w rankingu najwyższych krajowych licytacji tylko Rozbitkowi Henryka Siemiradzkiego (2,13 mln uzyskane 12 lat temu).
Na rynku pierwotnym również widać ożywienie, a galerie sztuki współczesnej prężnie się rozwijają. Coraz więcej z nich uczestniczy w światowych targach sztuki w Berlinie, Bazylei, Wiedniu czy Londynie, prezentując dzieła głośnych na świecie polskich nazwisk, takich jak Sasnal, Bałka, Althamer czy Ziółkowski.
Prawdziwą sztuką w burzliwych czasach jest właściwe zarządzanie swoimi oszczędnościami. Rynek sztuki dostarcza mocnych argumentów, by „alternatywną” część swojego portfela zbudować również w oparciu o dzieła polskich artystów.
Źródło: info. prasowe