Fani Tima Burtona i miłośnicy filmów ze sztuką w tle już niebawem będą mieli okazję do rozrywki. W styczniu na ekrany kin wchodzi nowy film pt. Wielkie oczy z Amy Adams i Christopherem Waltzem w rolach głównych. Prawdopodobnie nie będzie to raczej ciekawa pozycja dla profesjonalistów…
Pomysł na scenariusz powstał na kanwie prawdziwej historii z lat 50., historii Waltera Keana i jego żony Margaret Keane – wybitnej malarki, która zaczyna odnosić nieprzeciętne sukcesy. Zazdrosny mąż, nie mogą znieść życia w jej cieniu przypisuje sobie zasługi i ogłasza się twórcą słynnych obrazów z „wielkimi oczami”. Ameryka szaleje za nową, niezwykłą formą przedstawiania ludzi, Walter udziela wywiadów, wypowiedzi, staje się osobą medialną, zapraszają go regularnie do telewizji. Zarabia miliony, sprzedaje dzieła do najlepszych galerii i żyje po królewsku. Tymczasem jego żona Margaret przez ponad dwadzieścia lat była zmuszona żyć z frustracją i niedocenieniem… Co gorsza, z wielkiej fortuny nie widziała na oczy nawet centa.
Walka o autorstwo kończy się w sądzie, gdzie zdesperowana kobieta postanowiła w spektakularny sposób udowodnić budowane latami kłamstwo męża. Na oczach sędziego i ławy przysięgłych namalowała jedno ze swoich dzieł w niecałą godzinę. Dzięki temu zapadł wyrok, a Margaret otrzymała wysokie odszkodowanie. Walter Keane zmarł w 2000 roku, podczas gdy jego żona ukończy w przyszłym roku 88 rok życia. Czy odniosłaby taki sukces, gdyby od początku było wiadome, że twórcą tych dzieł była kobieta? Prawdopodobnie nie. Dziś natomiast jej historia znana jest niemal na całym świecie. A już niebawem trafia na ekrany polskich kin.
Film rozpoczyna cytat Andy’ego Warhola: „Myślę, że to czego dokonał Walter Keane jest fantastyczne. Musi być dobre, bo gdyby było złe, nie byłoby cenione przez tyle ludzi.” Jest to próba nadaniu filmu pewnej dozy autentyczności, choć tak naprawdę nie wywoła to gęsiej skórki u widza. Co więcej, sama córka Margaret Keane nie jest przekonana do wierności obrazu, jaką proponuje Tim Burton. Reżyser zdecydował się opowiedzieć m.in. jej historię bez nawet próby kontaktu. Zarzuca im również ukazywanie kobiety, jako tej, która nie może odnieść sukcesu bez mężczyzny u boku, a przez to utrwala negatywne stereotypy.
To nie jedyny zarzut. Amerykańscy krytycy zwracają też uwagę na niezbyt dobrze odegrane role. Amy Adams zdaje się nie czuć roli, podczas gdy Walter grany przez genialnego przecież Waltza staje się postacią komiczną, a nie bezwzględnym, brutalnym mężczyzną, który nie tylko podszywa się pod sukces żony, ale bije ją i zastrasza. Przemocy doświadczała też ich córka, o czym mówi dzisiaj otwarcie. Próba załagodzenia wizerunku w tym wypadku zdaje się być nieco nie na miejscu, dlatego od razu odbiło się to negatywnie na opiniach o filmie. Trzeba jednak zaznaczyć, że są to opinie amerykańskiej krytyki. Dla wielu znawców sztuki ta historia jest nadal świeża i budzi wielkie emocje. Być może dla nas, patrzących dystansu dzielącego nas Atlantyku, będzie to ciekawy obraz? Możliwość oceny będziemy mieć od 2 stycznia 2015 roku.
Fot. Kadr z filmu „Wielkie oczy” Tima Burtona, 2014.
Portal Rynek i Sztuka