Przez ostatnie kilka lat w dużej partii kraju biała zima uporczywie nie nadchodzi i większość z nas tęskni nieco za Bożym Narodzeniem skąpanym w śniegu. Żeby jednak cieszyć się jasnym puchem chociaż trochę, przygotowaliśmy zestawienie kilku prac, w których będziemy starali się odnaleźć błogi, świąteczny nastrój.
Zacznijmy od sztuki nowoczesnej. Oto bowiem bielutkiego bałwana ulepił nam nikt inny jak Jeff Koons. Czy jest to jednak bałwan wykonany ze śniegu? Delikatne marszczenia, które możemy zaobserwować na rzeźbie przywodzą na myśl raczej dmuchane zabawki. Gdzie podział się nos z marchewki i guziki z węgielków? Gagatek trzyma pod pachą lśniącą, niebieską kulę. Pozostaje nam zatem pozostać dalej na tropie klimatu najmroźniejszej pory roku.
Kolejnym naszym znaleziskiem okazuje się “Zimowy pejzaż z łyżwiarzami i pułapką na ptaki” Pietera Bruegela. Biało-niebieska kolorystyka potęguje tutaj uczucie chłodu. Jest w obrazie pewna sielskość, szczególnie kiedy zwrócimy uwagę na charakterystyczne dla malarza, nieco baśniowe kreowanie postaci i architektury. Mówi się jednak, że obraz zawiera w sobie przesłanie: zwraca uwagę na lekkomyślność zabawy na niepewnym lodzie. I tutaj zatem nie uda nam się odnaleźć zimowej idylli.
Tym razem coś ze sztuki polskiej – “Śnieg” Juliana Fałata. Puch zawisł tutaj grubą czapą nad brzegiem rzeki, a jego ciężkość fascynująco igra z lustrzaną taflą wody i płaszczyzną czystego nieba. To jedyni bohaterowie dzieła. Dzięki ograniczeniu ilości elementów w kompozycji, patrząc na masywne nawisy opalizujące blaskiem zimowego słońca, odnaleźć możemy pewien spokój. U Fałata jednak zima niebawem się skończy – jest marzec, pokrywa śnieżna powoli zaczyna się topić i zwiastować początek wiosny.
Czy tym razem uda nam się wyśledzić grudniową beztroskę? Z pomocą przychodzi Claude Monet, autor “Śniegu w Argenteuil”. Mimo że malarstwo impresjonisty najbardziej kojarzy nam się raczej ze słoneczną Francją, artysta stworzył też szereg przedstawień zimy. Na widok omawianego przez nas obrazu Édouard Manet miał krzyknąć “Jest perfekcyjny! Nie wiedziałbym w jaki sposób zrobić to lepiej”, po czym zaprzestać tworzenia podobnych scen. U Moneta droga prowadzi w stronę majaczącego w oddali kościoła, a dwie postaci spacerują, brodząc przez zaspy. Iście impresjonistycznie – tutaj właśnie udaje nam się złapać piękno ulotnego momentu i żyć chwilą, zanurzyć się w idyllicznej niebieskości. Z pogodnym obrazem zaśnieżonego Argenteuil w głowie możemy zatem ze spokojem ducha rzucić się w wir świątecznych przygotowań.
il. góra: Claude Monet, La Pie, 1868–1869, domena publiczna