szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
INWESTOWANIE W POLSKĄ MŁODĄ SZTUKĘ

Minimalizm. Sztuka ciszy i koncentracji

14.10.2025

Aktualności, Magazyn

Sklep rynekisztuka

Minimalizm to nie tylko kierunek w sztuce, ale sposób patrzenia na świat. Narodził się w latach 60. XX wieku jako reakcja na przesyt form, emocji i znaczeń, które dominowały w ekspresjonizmie abstrakcyjnym. Termin minimal art pojawił się po raz pierwszy w 1965 roku w tekście Richarda Wollheima. Opisywał on nową estetykę, opartą na prostocie, rytmie, geometrii i powtórzeniu.

Dla artystów tego nurtu liczyła się esencja – czysta forma, kolor, materiał i przestrzeń. Sztuka miała być wolna od ozdobników i symboli. Nie chodziło o ukrywanie treści, lecz o odsłonięcie tego, co najważniejsze. Minimalizm był próbą oswojenia zjawiska, które od wieków kusiło artystów – horror vacui, lęku przed pustką. Zamiast zapełniać przestrzeń, uczył pozwalać jej oddychać.

W świecie przeładowanym obrazami, dźwiękami i informacjami, minimalizm staje się gestem odwagi. Redukcja to tu nie brak, lecz świadomy wybór. To sztuka ciszy, skupienia i proporcji.

Artykuł partnerski

Kobiecy wymiar minimalizmu

Minimalizm w wykonaniu kobiet ma inną temperaturę. Nie jest chłodny ani pozbawiony emocji. Zamiast matematycznej czystości ważniejsze są w nim spokój, porządek i sens. Dla wielu artystek drugiej połowy XX wieku ograniczenie formy było też sposobem na przekroczenie narzuconych ról – uwolnieniem się od oczekiwań związanych z „kobiecością” w sztuce.

Wystawa Minimalistki przypomina twórczość artystek, które w różny sposób podejmowały dialog z ideą minimalizmu – często zanim sam termin pojawił się w polskiej krytyce artystycznej.

MINIMALISTKI WYSTAWA

Sztuka redukcji. Malarki ciszy i rytmu

Na wystawie zobaczymy prace artystek, które w różny sposób rozwijały język minimalizmu w malarstwie – od konstrukcyjnej dyscypliny po medytacyjną prostotę. Wspólnym mianownikiem ich poszukiwań jest skupienie, porządek i wiara, że forma sama w sobie może być nośnikiem emocji.

Wanda Gołkowska, czołowa postać wrocławskiej awangardy, traktowała minimalizm jak język logiki i badań wizualnych. Jej kompozycje z lat 60. i 70. powstawały z powtarzalnych układów linii i płaszczyzn, które tworzyły wizualne sekwencje przypominające muzyczne rytmy. Była jedną z pierwszych artystek w Polsce, które potraktowały obraz nie jako pole ekspresji, lecz jako przestrzeń eksperymentu – analizy relacji między porządkiem, przypadkiem i percepcją.

Wanda Gołkowska

Wanda Gołkowska

Roma Hałat, związana z tym samym środowiskiem, redukowała obraz do prostych płaszczyzn i znaków, budując napięcie między bielą a czernią, gestem a ciszą. W jej malarstwie wyczuwalne jest emocjonalne tło – wewnętrzna intensywność, która przenika chłodną strukturę formy. To minimalizm, który nie rezygnuje z uczucia, lecz ukrywa je w rytmie i kontraście.

Roma Hałat

Roma Hałat

Aleksandra Jachtoma posługiwała się rytmem i kolorem jak partyturą. Jej obrazy, choć oszczędne w środkach, pulsują subtelną energią i napięciem. Z ograniczonej palety wydobywała harmonię barw i form, dzięki której jej prace rozbrzmiewają jak starannie skomponowana melodia – to minimalizm o ciele, o geście, o życiu.

Aleksandra Jachtoma, 003, 1989

Aleksandra Jachtoma, 003, 1989

Maria Michałowska i Anna Cyronek-Kalinowska kierowały uwagę ku materii i przestrzeni obrazu. Ich prace łączą geometryczny porządek z organiczną miękkością form. W ich malarstwie geometryczne pola nie są zimne ani bezosobowe – oddychają, drgają, wchodzą w dialog z płótnem i fakturą. To refleksja nad tym, jak kształt i powierzchnia mogą wyrażać emocję bez potrzeby przedstawienia.

Danuta Lewandowska i Teresa Panasiuk reprezentują nurt malarstwa powściągliwego, skupionego na relacjach barw, rytmie i świetle. Każdy element w ich obrazach jest precyzyjnie przemyślany – nic nie jest przypadkowe. Cisza staje się tu głównym motywem, a światło – narzędziem, które ujawnia ukrytą strukturę obrazu. W tej prostocie kryje się rodzaj duchowej koncentracji, bliskiej medytacji.

Te artystki, choć różni je temperament i język formalny, łączy wspólne przekonanie, że redukcja nie oznacza braku, lecz wybór. Każda z nich pokazuje, że w ograniczeniu można odnaleźć nieskończoność – a w rytmie i powtórzeniu, prawdziwą poezję obrazu.

Forma i przestrzeń. Minimalizm w rzeźbie

Minimalizm w polskiej rzeźbie nie był jedynie estetycznym wyborem, lecz raczej sposobem myślenia o formie, przestrzeni i relacji między materią a gestem. W jego ramach różne strategie przyjmowały Alina Szapocznikow, Alina Ślesińska, Aleksandra Wejchert i Magdalena Więcek – artystki, które na swój sposób redefiniowały granice nowoczesności.

Alina Szapocznikow, znana z rzeźb o silnym odniesieniu do cielesności, w późniejszych latach twórczości zmierzała ku coraz większej syntezie formy. Jej prace zyskały na oszczędności gestu, a materia – zamiast imitować ciało – zaczęła je symbolicznie przywoływać. W ten sposób fizyczność ustępowała miejsca refleksji nad trwałością i ulotnością.

Alina Szapocznikow, Ryszard Stanisławski i Jerzy Tchórzewski na wystawie Jerzego Tchórzewskiego i Aliny Szapocznikow w Zachęcie, Warszawa 1957 | źródło: Wallspace Gallery

Alina Ślesińska poszukiwała w rzeźbie rytmu i równowagi, traktując ją jak strukturę muzyczną. W jej realizacjach pobrzmiewa dążenie do harmonii – modernistycznego ideału prostoty, w którym każdy element podporządkowany jest klarownej logice kompozycji.

Z kolei Aleksandra Wejchert przenosiła minimalizm w wymiar przestrzenny. Jej świetliste konstrukcje z plexi i aluminium zdają się niemal unosić w powietrzu, rozbijając masywność tradycyjnej rzeźby. To sztuka, która operuje światłem i transparentnością, wprowadzając architektoniczną lekkość w obszar rzeźbiarskiego eksperymentu.

Magdalena Więcek natomiast redukowała formę do napięć między bryłą a otaczającą ją przestrzenią. Jej rzeźby są jak rozmowy między ciężarem i lekkością, materią i pustką – poetyckie w swojej prostocie, ale pełne wewnętrznego napięcia.

W ich twórczości minimalizm nie oznaczał chłodu czy formalnej redukcji, lecz raczej poszukiwanie równowagi i sensu w granicach formy – tam, gdzie gest artysty spotyka się z milczeniem materii.

Współczesny głos

Bożenna Biskupska spina tę opowieść współczesnym akcentem, pokazując, że język minimalizmu nie wyczerpał się – przeciwnie, wciąż pozwala mówić o tym, co istotne, w sposób prosty, skupiony i pełen wewnętrznej siły. Jej reliefy i przestrzenne struktury, tworzone z konsekwencją od lat 80., oparte są na powtarzalności gestu i ograniczonej gamie barw, najczęściej utrzymanej w odcieniach szarości, bieli lub naturalnych pigmentów.

Dla Biskupskiej minimalizm nie jest formalnym eksperymentem, lecz narzędziem kontemplacji. Redukując formę do jednego koloru i jednego ruchu, artystka wydobywa z niej to, co duchowe – rytm, oddech, obecność. Jej prace funkcjonują na granicy malarstwa, rzeźby i znaku. Z pozornie prostych powtórzeń rodzi się przestrzeń ciszy i skupienia, w której materiał przestaje być tylko materią, a staje się śladem procesu, zapisem obecności i czasu.

Siła prostoty

Wszystkie te artystki łączy przekonanie, że mniej naprawdę znaczy więcej. Ich minimalizm nie jest chłodny ani zdystansowany – to świadomy wybór ciszy zamiast krzyku, skupienia zamiast pośpiechu. W świecie pełnym bodźców i nadmiaru właśnie taka postawa staje się aktem odwagi. Ograniczenie środków wyrazu nie wynika z rezygnacji, lecz z wewnętrznej dyscypliny i potrzeby sensu.

Minimalizm w ich wydaniu nie ucieka od rzeczywistości, ale ją porządkuje. Pokazuje, że piękno może wynikać z prostoty, a głębia – z powtórzenia i rytmu. W ten sposób artystki te proponują inną formę obecności: spokojną, ale czujną; oszczędną, ale pełną znaczeń.

Wystawa Minimalistki przypomina, że kobiety wniosły do polskiej awangardy coś, czego często brakowało jej męskim odpowiednikom – czułość wobec materii, świadomość procesu i uważność na to, co niewidzialne. Ich twórczość uczy innego sposobu patrzenia: takiego, w którym nie chodzi o to, by zobaczyć wszystko, lecz by naprawdę dostrzec.

Cisza, którą proponują, nie jest pustką. To przestrzeń, w której sztuka odzyskuje sens, a patrzący – własny oddech.

Fot. u góry: Bozenna Biskupska, Wytycznie obrazu 14, 1997

Aleksandra Okupna

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Akademia Rynku Sztuki

Odkryj Akademię Rynku Sztuki – wiedza, która inspiruje!

Ucz się od ekspertów rynku sztuki! Konsultacje z praktykami rynku sztuki