szukaj w portalu Rynek i Sztuka MENU
FILM PEKAO KOSSAK Galeria Stalowa „Fragments of Reality”

„Fotografia dała początek mojemu malarstwu”. Wywiad z Justyną Jędrzejowską

04.02.2021

Wywiady

Atmosfera jej prac jest intymna. Pozbawieni twarzy bohaterowie wydają się być uniwersalni i przepełnieni, często mroczną, tajemnicą. Justyna Jędrzejowska to artystka, która nie narzuca nam odbioru postaci na płótnie. Pokazuje moment zawieszony w rzeczywistości, dając przestrzeń do własnych narracji. Jak podkreśla malarka, fascynuje ją proces bezpośredniego spotkania odbiorcy z obrazem, zaproszenie do jego kontemplacji, tworzenia własnych definicji. Prace tej współczesnej artystki to prowokacja do konstruowania własnych refleksji na ważne tematy. W rozmowie z Anną Niemczycką-Gottfried, artystka opowiedziała m.in. o sile fotografii, która nieustanie ją inspiruje, eksperymentowania z fakturą i kolorem oraz wyjątkowych tytułach swoim prac. 

Kochanka / Lover / | 149 x 124 cm | 2016 r.

Stałym elementem Twoich prac jest wymazanie twarzy bohaterów. Uchwycone na płótnie postaci są zawsze anonimowe. Skąd pomysł na taki zabieg? 

W moim odczuciu portret jest elementem niezwykle silnym. Występując w obrazie, automatycznie przypisuje przedstawioną historię komuś konkretnemu. Malowane przeze mnie postaci bez twarzy można traktować jak „wylinki” sytuacji. To „pozostałości” czekające na patrzącego, który odnajdując w nich cząstkę siebie lub własnych wspomnień, na powrót tchnie w nie życie. Pierwsze skrzypce zdecydowanie gra tutaj odbiorca. Można powiedzieć, że te obrazy chcą być jego portretem.

Twoje prace to nawarstwienie wielu planów, detali. Jak wygląda proces pracy nad obrazem? 

Obraz jest sposobem w jaki odbieram otaczającą mnie rzeczywistość. Nie jest to studium z natury, raczej efekt procesu trawienia jej myślami. Na początku staram się to zanotować za pomocą szkicu, fotografii lub tekstu. Następnym krokiem jest „nazwanie” tego, czyli projekt. Podczas pracy nad nim, zawsze posiłkuję się fotografią. Tutaj dzieje się najwięcej, poszczególne warstwy pojawiają się i znikają. To co uzyskam, tłumaczę na język malarstwa. Czasem jestem zmuszona zrobić krok wstecz, ponieważ farba i płótno rządzą się innymi prawami niż foto-kolaż. Skalę możemy porównać tu do różnicy pomiędzy teorią i praktyką. Media te mają jednak cechę wspólną, oba są zakotwiczone w rzeczywistości. Fotografia jest jej śladem odbitym na matrycy aparatu, natomiast malarstwo wiąże się z nią poprzez swą materię, strukturę i światło wyrażane kolorem.

W cyklu FOTO-NOTES sięgnęłaś po medium fotografii w bardzo malarski sposób, wycinając czy zniekształcając fragmenty obrazu. Odnoszę wrażenie, że w malarstwie bardzo inspirujesz się fotografią, chociażby w sposobie kadrowania. Widać to np. w cyklu: ALBUM RODZINNY czy w EROTYKACH. Czy zgodzisz się z tymi spostrzeżeniami? Które medium jest Ci bliższe i czy w ogóle patrzysz na nie jako rozłączne środki wyrazu?

Myślenie o fotografii, o jej prawdzie, fałszu i niezwykłym miejscu we współczesnym świecie, właściwie dało początek mojemu malarstwu. Fotografia również powiedziała mi wiele o tym, jak odbieram rzeczywistość. Zacytuję tu za F. Baconem: Obraz fotograficzny sprawia, że zastanawiam się nad rzeczywistością głębiej, niż gdybym na nią patrzył

To nie wszystko, ponadto inspiruje mnie sama siła fotografii ujawniająca się w momencie, gdy jej plastyka uzupełnia wydarzenia w kadrze. Spostrzeżenia w tej kwestii staram się na bieżąco wykorzystywać w malarstwie. Te media na razie są dla mnie nierozłączne, jednak najwięcej radości zdecydowanie daje mi malarstwo.

Malując EROTYKI bazujesz na amatorskich fotografiach erotycznych. Nasuwa mi to na myśl feministyczną teorię obrazu reżyserki i badaczki filmu Laury Mulvey o przejmowaniu “męskiego spojrzenia” („male gaze”), gdzie artystki wykorzystują swój seksualny wizerunek do odzyskania tej władzy i walki z patriarchatem. Czy podjęcie tematu przedstawienia kobiecego ciała w erotyce traktujesz jako, właśnie, pewnego rodzaju przejęcie męskiego spojrzenia? 

Fotografie erotyczne są dla mnie trudnym materiałem, rzeczywiście budzącym podświadome pragnienie przejęcia kontroli nad „male gaze”. W cyklu erotyków chciałam „rozszczepić światło reflektorów skierowanych na seksualność”, aby pokazać ukryte kształty rzeczywistości. W trakcie pracy, ważnym dla mnie było stworzenie sytuacji, w których koegzystują różne możliwości interpretacji tego co widzimy. Na pierwszym planie jest zazwyczaj to co najłatwiejsze, jednak wędrując wzrokiem, w końcu wejdziemy w mrok. Dla przykładu ujawnię jedną z „tajemnic” obrazu pt. „N_barok”. Widzimy na nim kobietę siedzącą na krześle, otoczoną błyszczącymi przedmiotami, sugerującymi przepych i bogactwo. Na dłoniach, które postać trzyma w sposób podobny do hinduskiego bóstwa, wiszą złote bransolety. Dopiero gdy widzi się obraz na żywo i jest się wystarczająco blisko, można zauważyć, że są one połączone złotą nicią, tworząc coś na wzór kajdan. Miałam już sytuację, w której osoba oglądająca obraz chciała tę nić zerwać, myśląc że coś przypadkowo się do niego przyczepiło. Było to dla mnie zdarzenie zabawne, ale i symboliczne. Pomyślałam wtedy, że właśnie w taki sposób, podświadomie, człowiek wyrzuca z siebie to ziarno zwątpienia, które może go zaprowadzić w zwykle omijane rejony.

Tytułując jeden z obrazów „Natasza”, z jednej strony zwracasz uwagę na problem seksualizacji i handlu kobietami z Europy Wschodniej oraz brak podmiotowości w przedstawieniach aktów kobiecych, z drugiej, sama (ponownie) odbierasz jej ten indywidualizm, pozbawiając ją twarzy. Czy to świadome działanie? 

To bardzo dobre pytanie i czułam że kiedyś ono padnie. Cieszę się, że mogę na nie odpowiedzieć, bo być może wiele osób dostrzegło ten dysonans, jednak nie zdecydowało się o niego zapytać. Dla mnie rezygnacja z twarzy była jedynym, od razu narzucającym się rozwiązaniem, ponieważ obraz ten nie opowiada o konkretnej osobie tylko o pewnym zjawisku. Mówi o wszystkich Nataszach, będących projekcją w umysłach mężczyzn używających tego określenia. Muszę również zaznaczyć, że dla mnie portret w malarstwie jest czymś zupełnie innym od portretu w fotografii. Jest przywołaniem wizerunku odklejonym od jego źródła. Zawsze jest tylko fantazją, rozmyślaniem na temat portretowanego. Może mieć mimetyczną, bardzo dosłowną formę, jednak jest tylko odwzorowaniem, nigdy nie osiągnie wiarygodności i bliskości, którą fotografia ma domyślnie. Portret jednej z „Natasz” byłby jedynie iluzją. Nie widziałam sensu w takim udawaniu. Myślę, że tylko cykl fotografii mógłby w jakiś sposób pokazać problem tożsamości i zwrócić tym kobietom indywidualizm.

W swoich mediach społecznościowych udostępniasz postęp pracy nad najnowszym obrazem. Muszę przyznać, że jego nazwa jest dla mnie tajemnicą. Możesz wyjaśnić, co oznacza “Z ^ /I\ ,3 +” i skąd pomysł na taki tytuł? 

Na etapie robienia projektu do tego obrazu, pozwoliłam sobie na emocjonalną implozję. To sprowokowało mnie do poszukania niestandardowego zapisu tytułu. Chciałam stworzyć dodatkową barierę ochronną, zapieczętować tę „puszkę Pandory”, ukryte w niej emocje, myśli i cytaty. Dzięki temu wszyscy są bezpieczni już od pierwszej warstwy jaką jest nazwa. Gdy ktoś odkryje klucz do czytania użytych przeze mnie znaków, treść stanie się dla niego natychmiast widoczna. Muszę przyznać, że ogarnęło mnie wręcz zawstydzające samozadowolenie z okazji uporania się z problemem nadawania nazw obrazom. Tytuły przychodziły mi z trudnością, a teraz mam pojęcie jaki kształt powinny posiadać, aby być bardziej zintegrowane z językiem moich najnowszych malarskich poczynań. Mam nadzieję, że udało mi się pokrótce wyjaśnić, dlaczego pytanie o znaczenie symbolu „Z ^ /|\ ,3 +” wolę pozostawić tutaj bez odpowiedzi.

W pracy „Moja Lisa rozstrojona” wykorzystałaś przyklejone do płótna prawdziwe cekiny i kryształki. Fluorescencyjne czy złote farby również nie są Ci obce. Są to detale, których nie widać na pierwszy rzut oka na fotografiach, jednak na żywo tworzą nową warstwę, reflektują światło. Często używasz tego typu elementów przy pracy? Czy to celowy krok w stronę kolażu, zabieg z przymrużeniem oka, a może poszukiwanie nowych środków ekspresji malarskiej? 

Odpowiedź na wszystkie pytania jest pozytywna. Chciałabym tylko dodać parę słów na temat koloru i cekinów. Kolor z każdym obrazem staje się dla mnie ważniejszy, ponieważ jest czymś bardzo bezpośrednim w odbiorze. Potrafi uspokajać, ale też drażnić. Wprowadza człowieka w różne stany, a intensywnie reflektując światło może nawet wywołać fizyczny ból. Tak obraz pokonuje przestrzeń. Innym sposobem na jego zbliżenie jest podstęp. Wabik w formie faktur i iluzji, kuszący tak, aby obserwator niczym niewierny Tomasz, podszedł i nie dowierzając własnym oczom, dotknął powierzchni. 

Moje nieśmiałe eksperymenty dotyczą również uwrażliwiania tego, co na płótnie ma wpływ światła i otoczenia. W jednym z wywiadów Z. Beksiński słusznie zauważył, że malarz powinien malować w świetle, w którym obraz będzie prezentowany. Odbiór kolorów zmienia się pod jego wpływem, to nie ulega wątpliwości. Chcę jednak spróbować wykorzystać tę właściwość do granic możliwości. Malarstwo wchodzi również w reakcję z otoczeniem, jeśli byłaby to nieprawda, to niektórzy ludzie nigdy nie zainteresowaliby się tą dziedziną. Nie oszukuję się, często piękne dopełnienie wystroju wnętrza jest jedynym powodem kupna i zainteresowania tematem. Obrazy współpracują z otoczeniem i chcę tę cechę wzmocnić. Takie są moje plany i stąd eksperymenty. Nigdy nie widziałam na żywo obrazów M. Rothko, ale same założenia jego malarstwa, zawsze bardzo mi się podobały. W szczególności to, że jego dzieła wymagają intymności i bezpośredniego spotkania z obserwatorem, ponieważ tylko wtedy, działają tak, jak powinny. Im więcej eksperymentuję i robię chociażby krok w stronę takiego efektu, tym trudniej jest mi stworzyć dobrą reprodukcję. Jestem jednak bardzo zmotywowana, ponieważ zależy mi, aby bezpośrednie spotkanie z obrazem było wyjątkowym doświadczeniem, którego nie można w żaden sposób zastąpić.

Twoje malarstwo jest przedstawiające, dostrzegam nawiązania do klasycznych portretów, barkowy klimat. Czy sztuka dawnych mistrzów Cię inspiruje? Która epoka jest Ci najbliższa?   

Myślę że najbliższa jest mi właśnie dramaturgia baroku, rola jaką pełni w nim światło i cień. Jednak inspiracje w malarstwie mistrzów, znajduję nie tylko w przeszłości, ale i teraźniejszości. Gdy widzę niektóre prace, czuję, że wręcz ładują mnie swoją energią. To łączy wszystkich artystów, z których twórczością sympatyzuję. W malarstwie dawnych epok szanuję to, że wytrzymało próbę czasu. Oczywiście, teraz patrzymy na nie zupełnie inaczej niż ludzie mu współcześni, ale dzięki swej wielowymiarowości ciągle do nas przemawia. Lista obrazów, które mnie inspirują jest bardzo długa.

Czy pandemia w jakiś sposób wpłynęła na Twoją pracę?

Na szczęście pandemia jeszcze nie dotknęła mnie swoimi zimnymi dłońmi. Na NIEszczęście, w kraju dzieją się rzeczy spędzające sen z powiek. Bardzo dużo pracuję i robię to w miejscu, w którym mieszkam. Rzadko kogoś spotykam. Otacza mnie spokój i cisza, a mimo to czuję się jakbym żyła w oku cyklonu.

Możesz zdradzić, jakie są Twoje artystyczne plany na najbliższy czas?  

Z^/|\,3+ rozbudził we mnie nowe aspiracje, będę próbowała je zrealizować w kolejnych obrazach.

W jaki sposób definiujesz sukces? Czego Ci życzyć jako artystce?

Wolę nie myśleć o sukcesie. To odbiera całą radość z twórczości. Proszę mi życzyć żebym nigdy nie musiała przestać malować

 

Justyna Jędrzejowska – absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, w 2013 roku ukończyła wydział grafiki (specjalizacja grafika warsztatowa – serigrafia). Aktualnie mieszka i pracuje we Wrocławiu. Jej prace można było podziwiać na wystawach w Polsce za granicą. Obrazy balansują pomiędzy abstrakcją a konkretem, są niejednoznaczną wizją rzeczywistości. Malarkę fascynuje przede wszystkim odbiór jej prac w umysłach odbiorców, gdzie obrazy są nieustanie konstruowane. Jędrzejowska eksperymentuje z formą. W swoich pracach wykorzystuje m.in. niestandardowe materiały, tworząc wielowarstwowe obrazy, pełne oryginalnych detali.

Grafika (góra): Justyna Jędrzejowska, N_Barok / N_baroque / | 139 x 140 cm | 2018 r.

Rynek i Sztuka - logotyp

szukaj wpisów które mogą Cię jeszcze zainteresować:

to cię powinno jeszcze zainteresować:

Julia Medynska w pracow

26.11.2020 / Wywiady

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazyn

Kursy online

Odwiedź sklep Rynku i Sztuki

Zobacz nasze kursy Zobacz konsultacje dla artystów

Zapisz się do naszego newslettera

Zapisując się na newsletter zgadzasz się z regulaminem portalu rynekisztuka.pl Administratorem danych osobowych jest Media&Work Agencja Komunikacji Medialnej (ul. Buforowa 4e, p. 1, p-2-5, 52-131 Wrocław). Podanie danych jest dobrowolne. Zgoda na otrzymywanie informacji handlowych może zostać wycofana w każdym czasie. Więcej informacji na temat danych osobowych znajduje się w Polityce prywatności.